Przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso - który osobiście przedstawił w środę wyniki analiz raportów narodowych przesłanych do Brukseli przez wszystkie 25 państw Unii - nie chciał ujawnić, które programy krajowe są najsłabsze. - Nie zamierzamy tworzyć jakiejś nowej Ligi Mistrzów - powiedział Barroso.
Zamiast wytykać maruderów palcem, Barroso oraz towarzyszący mu komisarz ds. przemysłu Günter Verheugen woleli zapewnić, że większość państw przedstawiła Komisji Europejskiej stosunkowo dobre pomysły na redukcję bezrobocia i przyspieszenie wzrostu gospodarczego (są to dwa główne cele poprawionej Strategii Lizbońskiej).
Także program rozwoju przygotowany przez Polskę spotkał się z dość dobrą oceną Komisji. Przy czym, tak jak wcześniej informowała "Gazeta" oraz PAP, Bruksela wytknęła nam zbyt dużą ogólnikowość naszych planów oraz brak szczegółowych wyjaśnień, jak np. zamierzamy ograniczyć bezrobocie do 14,4 proc. w 2008 r. albo jak chcemy podwyższyć wydatki na badania naukowe do 1,65 proc. - też w ciągu dwóch lat. - Cel ambitny, ale podparty ograniczoną liczbą szczegółowych rozwiązań - uznała Komisja.
Przedstawiając wyniki analiz 25 narodowych programów rozwoju, Barroso i Verheugen musieli odnieść się do kontrowersji wokół funduszy strukturalnych, jakie pojawiły się w środę w niemieckiej prasie. Ujawniła ona list niemieckiego ministra gospodarki Michaela Glosa, który zażądał od rządu Austrii - sprawującego obecnie półroczne przewodnictwo w Unii - gwarancji, że fundusze strukturalne nie będą przyczyniać się do "delokalizacji niemieckich przedsiębiorstw". Glosa zbulwersował przypadek szwedzkiego Electroluksa, który postanowił zlikwidować swoją fabrykę pod Norymbergą i przenieść produkcję do Polski, ponieważ tam - jak podejrzewają Niemcy - mógłby dostać unijne dotacje.
Reakcja Barroso i Verheugena była zdecydowana. - Fundusze strukturalne nie mogą być wykorzystywane do niszczenia miejsc pracy w jednym miejscu celem tworzenia ich w innym - powiedział Verheugen. Ale też i nic takiego się nie dzieje. - Nie ma żadnych dowodów na to, że unijne pieniądze odegrały jakąkolwiek rolę w decyzji o przeniesieniu fabryk na Wschód - podkreślił Barroso.