Gruzja wciąż nie dostaje gazu z Rosji

Wciąż nie udało się przywrócić dostaw rosyjskiego gazu do Gruzji wstrzymanych po zamachach na gazociągi. Odcięta od gazu z Rosji Gruzja chce go kupować w Iranie.

W nocy z soboty na niedzielę dwie eksplozje przerwały gazociągi, którymi z Rosji płynie gaz do Gruzji. Zniszczony został też kabel energetyczny, którym dostarczana jest do Gruzji rosyjska elektryczność.

Awaryjne dostawy gazu miały popłynąć do Gruzji przez sąsiedni Azerbejdżan. Jednak z powodu nieoczekiwanej awarii tłoczni dostawy te są o połowę mniejsze, niż planowano. Rzecznik azerbejdżańskiego koncernu Azerigaz poinformował zresztą, że rosyjski Gazprom nawet nie zaczął dostarczać dodatkowego gazu, który miał iść do Gruzji. W efekcie Gruzja dostaje jedną trzecią potrzebnego surowca. Bez gazu jest połowa z 1,5 mln mieszkańców stolicy Tbilisi.

W poszukiwaniu gazu rząd Gruzji ruszył wczoraj do Iranu. Po krótkiej wizycie w Teheranie gruziński minister energetyki Nika Gilauri poinformował, że Iran jest zainteresowany dostawami gazu.

Po atakach na gazociągi rozpętała się awantura między Tbilisi i Moskwą. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili oskarżył władze Rosji, że to one stały za zamachami. - Od dawna słyszeliśmy groźby rosyjskich polityków, że możemy zostać bez światła i gazu. I stało się to teraz, kiedy Gruzja doświadcza najsroższej zimy w swoich dziejach - stwierdził Saakaszwili. Rosyjskie MSZ wypowiedzi prezydenta Gruzji uznało za "histeryczne".

Zamachy wstrzymały też dostawy paliwa do Armenii. Władze w Erewanie odrzuciły ostatnio żądanie Moskwy, która chciała przejąć udziały Armenii w gazociągu z Iranu. Po fiasku rozmów w tej sprawie od kwietnia Armenia będzie płacić za rosyjski gaz dwa razy drożej niż teraz.