SKOK na pożyczki świąteczne

SKOK-i, podobnie jak banki, ostro promują przed świętami szybkie pożyczki. Niestety, choć kasy prowadzą działalność niezarobkową, za świąteczne pożyczki każą sobie słono płacić.

Instytucje finansowe zaczęły ostatni etap rywalizacji o świąteczne pożyczki. Banki - o czym pisaliśmy - chcą pożyczyć nam na święta rekordową kwotę aż 3-4 mld zł. Ale boom trwa nie tylko w ich placówkach. Wzmożone zainteresowanie pożyczkami świątecznymi przeżywają też SKOK-i. Spółdzielcze kasy, bazujące na idei samopomocy, są dziś największą organizacją finansową konkurującą z bankami. Mają w całej Polsce ponad 1,5 tys. placówek. To więcej niż największy bank PKO BP. Bardziej rozbudowaną siecią placówek dysponuje tylko poczta.

W tym roku SKOK-i, podobnie jak banki, przygotowały specjalną ofertę pożyczek, "opakowanych" w odświętne barwy. Świąteczna oferta cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. - Telefony dosłownie się urywają - mówi Andrzej Dunajski, rzecznik Krajowej SKOK, zrzeszającej wszystkie kasy. Według niego liczba pożyczek udzielonych przez największy SKOK Stefczyka jest dwukrotnie wyższa niż osiągnięcia z 2004 r. Od początku grudnia Stefczyk pożyczył swoim członkom na święta już 41,2 mln zł!

Podobnie jest w mniejszych kasach. W Wielkopolskiej SKOK wartość pożyczek w pierwszych dwóch tygodniach grudnia zwiększyła się w porównaniu z ubiegłym rokiem trzykrotnie - do prawie 4,4 mln zł. SKOK Piast pożyczył w tym czasie 2,8 mln zł. Krajowa SKOK nie ujawniła prognoz sprzedaży pożyczek świątecznych w całym systemie, ale już wyrywkowe dane wskazują, że grudniowy "urobek" kas powinien przekroczyć co najmniej 200 mln zł. To dużo, bo od początku roku do końca września portfel udzielonych przez wszystkie SKOK-i pożyczek wzrósł o 550 mln zł.

Zdaniem Dunajskiego o powodzeniu oferty SKOK-ów decyduje nie tylko rosnący optymizm konsumentów. - Oprocentowanie pożyczek jest niskie, a w niektórych SKOK-ach są dodatkowe promocje. Np. w Stefczyku osoby, które polecą pożyczkę swoim znajomym, mogą otrzymać bon na zakupy o wartości 50 zł. Każdy pożyczkobiorca otrzymuje prezent-niespodziankę - zachwala Dunajski. Ale choć pożyczki w SKOK-ach są bardziej dostępne niż te bankowe - kasy pożyczają pieniądze nawet osobom o miesięcznych dochodach rzędu 350 zł - to kasy każą sobie płacić słone odsetki.

"Gazeta" odwiedziła strony internetowe największych SKOK-ów: Stefczyka, Piasta i Południowo-Zachodniej SKOK. Znaleźliśmy tam symulacje dotyczące pożyczek w wysokości 10 tys. zł na trzy lata. Rata miesięczna, po uwzględnieniu prowizji (ale bez opłat członkowskich), wyniosłaby od 337 do 347 zł. Sprawdziliśmy oprocentowanie identycznej pożyczki w pięciu wielkich bankach (PKO BP, Pekao, ING, BPH, BZ WBK). W nich rata wyniosłaby od 319 do 375 zł, pomijając ewentualne zniżki dla stałych klientów. W bankach specjalizujących się w szybkich kredytach (m.in. GE Money, Eurobank, Getin), kredyty są już droższe niż w SKOK-ach. Za naszą przykładową pożyczkę trzeba tam zapłacić 370-440 zł.

Dlaczego w bazujących na idei samopomocy SKOK-ach pożyczki świąteczne kosztują prawie 20 proc. w skali roku? "Gazeta" już od kilkunastu miesięcy pisze o kontrowersyjnej strategii rozwoju SKOK-ów forsowanej przez prezesa Grzegorza Biereckiego. Zakłada ona centralizację kas i konkurowanie z bankami. Niskie oprocentowanie pożyczek i lokalny charakter, które były istotą działania SKOK-ów przed wojną, zaszły na dalszy plan.

Ale zarząd Krajowej SKOK podkreśla, że oferta SKOK-ów jest korzystniejsza niż bankowa. Na niedawnej konferencji prasowej prezes Bierecki przedstawił wyliczenie, że przez pierwsze trzy kwartały tego roku klienci kas dzięki zaciąganiu kredytów w SKOK-ach zaoszczędzili na odsetkach 85 mln zł w porównaniu z bankami (wartość udzielonych przez SKOK-i pożyczek wynosi po trzech kwartałach aż 3,4 mld zł). Bierecki przyznaje, że kasy mają przywileje podatkowe, ale dodaje, że są dyskryminowane na innych polach. Np. nie mogą korzystać z uproszczonej formy ściągania złych długów poprzez bankowy tytuł egzekucyjny.