Na początku ubiegłego i tego tygodnia ceny miedzi biły wszelkie rekordy. Za tonę metalu płacono ponad 4,2 tys. dol.
Za zwyżką stały informacje z Chin. Na rynku pojawiły się spekulacje, że chińskie firmy złożyły zlecenia na zakup 200 tys. ton miedzi. Ponieważ zapasy surowca wynosiły zaledwie 142 tys. ton, ceny poszły gwałtownie w górê.
Tyle, że informacje o wzmożonych zakupach Chińczyków okazały się plotką. Zdenerwowanych inwestorów, którzy obawiali się niedoborów na rynku, musiał uspokajać sam dyrektor generalny londyńskiej giełdy LME Simon Heale. - Nie wiem skąd się wzięły te plotki, miedzi na rynku nie brakuje - poinformował.
Heale nakazał zbadanie całej sytuacji. Istnieje bowiem podejrzenie, że mogło dojść do manipulacji. - Sytuacja jest dość napięta, bo produkcja ledwo nadąża za popytem. Każda informacja może więc doprowadzić do gwałtownego skoku cen. A ci którzy będą o tym wiedzieć, mogą zarobić gigantyczne pieniądze - uważa analityk z LME John Gerween.
Na razie nie wiadomo kto mógł stać za plotkami. Pierwsze tropy prowadzą do funduszy inwestycyjnych z Kajmanów. - Jeżeli tak, to już samo wykrycie zleceniodawców może być kłopotliwe. Udowodnienie zaś manipulacji może okazać się nie możliwe - uważa Gerween.
Wystąpienie Heale uspokoiło rynek. Za tonę metalu w Londynie płacono wczoraj nieco ponad 4 tys. dol. Dodatkowo okazało się, że chińskie firmy zapowiedziały wyprzedaż części zapasów. W perspektywie kilku tygodni cena miedzi może spaść do poziomu 3,7-3,8 tys. dol. za tonę. To i tak jednak bardzo wysoko. Dla większości firm z branży już cena 2 tys. dol. za tonę oznacza ogromne zyski.
Ten rok będzie prawdopodobnie najlepszym w historii większości producentów miedzi. Dzięki wysokim cenom opłacała się eksploatacja złóż o nawet niewielkiej zawartości metalu.
Na cenach miedzi zarobi także polski KGHM. W tym roku, po dwóch korektach, szacuje, że zysk netto na koniec roku przekroczy ponad 2 mld zł. To ponad 100 proc. więcej niż szacowano na początku roku.