Nie wykluczone, że do sądu trafi sprawa przetargu organizowanego przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) na budowę gazociągu Czeszów-Wrocław. Wartość tego kontraktu to blisko 50 mln zł. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) Tomasz Czajkowski zarzuca spółce, że wybrała wykonawcę tej inwestycji z "rażącym naruszeniem przepisów". Czajkowski zalecił "unieważnienie postępowania", ale PGNiG najprawdopodobniej nie zamierza powtarzać przetargu (w poniedziałek nie udało się nam uzyskać w spółce informacji na ten temat).
- Poważnie rozważam wniesienie do sądu powództwa o unieważnienie umowy zawartej przez PGNiG z wykonawcą - powiedział nam w poniedziałek Czajkowski. - Martwi mnie, że minister skarbu nie odniósł się do tego problemu, choć prosiliśmy go o to dwukrotnie - dodał.
Co takiego zrobiło PGNiG? UZP dowodzi, że spółka m.in. nie przedłużyła terminu składania ofert, mimo że dokonywała zmian w dokumentacji projektowej oraz w specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ). Według prezesa Urzędu koncern gazowy naruszył tym samym art. 38 ust. 6 prawa zamówień publicznych. W konsekwencji mogło to doprowadzić do znacznego ograniczenia kręgu wykonawców, którzy złożyli ofertę.
UZP informuje, że oferty w tym postępowaniu złożyły jedynie cztery firmy spośród 23, które pobrały SIWZ.
To drugi taki spór, w który zaangażował się prezes Urzędu. W ubiegłym roku zalecił unieważnienie przetargu zarządowi inwestycji Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Uczelnia odmówiła, a następnie - wbrew Urzędowi - zawarła kontrakt z wykonawcą. Sprawa oparła się o Sąd Okręgowy w Łodzi. W kwietniu tego roku stwierdził on nieważność umowy, o co wnioskował prezes UZP. Sprawa nie doczekała się jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia, bowiem - jak poinformował nas Czajkowski - zamawiający i wykonawca wnieśli apelację.
Urząd Zamówień Publicznych od przeszło półtora roku czuwa nad prawidłowością postępowań dotyczących zamówień publicznych o dużej wartości - ponad 5 mln euro w przypadku kontraktu na usługę bądź dostawę, a w przypadku robót budowlanych - 10 mln euro. Niestety - jak pokazuje praktyka - kontrolerzy z Urzędu mają wiele zastrzeżeń do urzędników organizujących przetargi. W ubiegłym roku tylko w co siódmym skontrolowanym postępowaniu nie dopatrzono się naruszenia prawa, ale wtedy można to było tłumaczyć krótkim okresem obowiązywania nowej ustawy Prawo zamówień publicznych (od marca 2004 r.).
Tymczasem tegoroczne kontrole przeprowadzone do końca czerwca a dotyczące 148 postępowań o łącznej wartości szacowanej na około 11 mld zł, wykazały tylko nieznaczną poprawę sytuacji. Kontrolerzy nie mieli zastrzeżeń zaledwie do co dziesiątego przetargu. W 18 przypadkach naruszenie przepisów okazało się na tyle poważne, że prezes UZP zalecił zamawiającym unieważnienie tych postępowań (o wartości blisko 1,2 mld zł).
Jakie grzechy mieli na sumieniu? Np. urzędnicy odpowiedzialni za przetargi nie zażądali od oferentów dokumentów, które by zaświadczały, czy mogą się oni ubiegać o zamówienie. Ponadto dość powszechne jest opisywanie przedmiotu zamówienia lub określanie warunków udziału w postępowaniu w sposób naruszający zasadę uczciwej konkurencji.
- To zbyt wiele tego typu przypadków - przyznaje Czajkowski. - Niestety, urzędnicy wykazują tendencję do chodzenia na skróty. Pocieszające jest jednak to, że stosują się do zaleceń pokontrolnych - dodaje.