Spór o zakupy karetek. Przetargi są ustawiane?

W całym kraju zakupy karetek są "sparaliżowane". Tylko w ciągu ostatniego pół roku Urząd Zamówień Publicznych unieważnił kilkadziesiąt przetargów na karetki. Według firmy, która "hurtowo" przetargi przegrywa - większość z nich jest ustawiona pod konkurencję. Tę tezę zdaje się potwierdzać są arbitrażowy przy UZP.

- Specyfikacje na dostarczenie karetek były napisane w ten sposób, że karetki mogła dostarczyć tylko jedna firma - mówi Jacek Domińczyk z firmy, która przegrała większość przetargów organizowanych w Polsce. Podobnie miało być w Warszawie, gdzie odbywa się już trzeci przetarg na dostawę 40 karetek. Wcześniejsze sąd arbitrażowy unieważnił.

- Jeżeli firma wynajmie renomowaną kancelarię adwokacką, to właściwie każdy przetarg można podważyć. Nawet ten najlepiej przeprowadzony - mówi Andrzej Mazur, szef warszawskiego Meditransu, który przetarg organizował. Jak tłumaczy, obie oferty które zostały złożone były podobnej jakości. Różniła je jedynie cena - za karetki od przegranego trzeba było zapłacić ponad milion złotych więcej.

- Sąd arbitrażowy cały czas jest wprowadzany w błąd. Tam nikt nie ma pojęcia o warunkach jakie muszą spełniać karetki - broni się Ireneusz Idziak z firmy, która przetargi wygrywa.

W środowisku Ratowictwa Medycznego wrze. Krążą plotki, że za odpowiednie napisanie specyfikacji otrzymuje się sporą gratyfikację od firmy która przetarg wygrywa. Podobno stała stawka to 15 tysięcy złotych, za każdy kupiony samochód. Łatwo policzyć, że w przypadku warszawskiego Meditransu, to miałoby być 600 tys. złotych łapówki.

Co ciekawe - firma, która wygrywa większość przetargów w Polsce, jest jedynym konsultantem społecznym najnowszego rozporządzenia ministra zdrowia, dotyczącego warunków jakie muszą spełniać karetki.

Na stronach internetowych resortu pojawiło się ono 7 lipca, a termin zgłaszania uwag do niego minął 2 tygodnie później. Problem w tym, że nikt o istnieniu tego rozporządzenia nie wiedział.

- Ministerstwo zapomniało nas poinformować - przekonuje Edyta Grabowska, rzecznik Związku Pracodawców Ratownictwa Medycznego, który skupia większość stacji pogotowia w Polsce i naturalnie jest najbardziej zainteresowany takim rozporządzeniem.

Oprócz firmy, która wygrywa wszystkie przetargi, na temat rozporządzenia wypowiedział się m.in. minister kultury, środowiska, rolnictwa i rozwoju wsi.

Informacji o tym, że taki projekt istnieje nie miała także firma Meditrans, która chociażby ze względu na toczący się po raz trzeci przetarg, powinna być o tym poinformowana.

- Pierwszy raz słyszę! Jako jeden z największych właścicieli karetek w kraju, moglibyśmy służyć sporą wiedzą. Szkoda, że ministerstwo nie poinformowało nas o istnieniu tak ważnego rozporządzenia! - tłumaczy jej szef Andrzej Mazur.

Skąd zatem niewielka firma z Mysłowic, która wygrywa większość przetargów w Polsce na dostarczanie karetek, wiedziała o istnieniu rozporządzenia? Wczoraj jeden z jej dyrektorów - Ireneusz Idziak nie mógł sobie przypomnieć, dzisiaj stwierdził że powiedział mu o tym kolega, który przypadkiem znalazł to na ministerialnej stronie.

Resort zdrowia odmówił komentarzy w tej sprawie twierdząc, że "nie ma o czym mówić".