Prokuratura Olsztyn-Północ, która bada sprawę linczu we Włodowie, już dawno wydała zgodę na pochowanie Józefa C. Prokurator Krzysztof Stodolny: - Ale organizowanie pogrzebu do nas nie należy.
Sześćdziesięcioletni Józef C. zginął 1 lipca wieczorem od ciosów, które siedmiu mieszkańców Włodowa i okolic zadawało mu drewnianymi kołkami, łomem, łopatą i resorem samochodowym. Sąsiedzi tłukli go kilka godzin. Mścili się za to, że latami nachodził ich w domach, wyzywał, za to, że brał od staruszek haracz, że straszył dzieci. Bezpośrednim sygnałem było to, że Józef, recydywista, który 34 lata swego życia spędził w więzieniu, zranił nożem w rękę szanowanego we wsi drwala Tomasza W. Drwal stanął w obronie Jadwigi Rybak, której Józef C. powiedział: K.., zginiesz! Oderżnę ci głowę!
Jagoda Rybak się wystraszyła. Miała powody: dwa dni wcześniej Józef C. rozbił na jej głowie butelkę.
Po linczu, w którym oprócz drwala Tomasza W. brali udział dwaj jego bracia, teść, kolega i sąsiad, drwal powiedział Jagodzie Rybak: Dziś możesz spać spokojnie.
Ludzie ze wsi od razu zapowiedzieli, że nie pozwolą, by ciało Józefa C. spoczęło na którymś z cmentarzy w gminie. Że wykopią je z poświęconej ziemi. - Nikt nie chce po drodze do swoich nieboszczyków mijać grobu tego zbrodniarza - mówił Bolesław Wrzosek, skądinąd szkolny kolega Józefa. Proboszcz parafii w Świątkach oświadczył, że nie zgodzi się na grób recydywisty na swoim cmentarzu.
Od razu w dniu zbrodni ciało Józefa C. prokurator kazał zawieźć na sekcję. Później odesłał je do prosektorium. Było to trzy tygodnie temu. - Od tej pory nawet nikt do nas nie zadzwonił - powiedziała wczoraj pracownica olsztyńskiego prosektorium.
Do odebrania ciała mają prawo bliscy Józefa C. i pomoc społeczna z gminy Świątki, gdzie mieszkał zamordowany.
Janusz Sypiański, wójt gminy Świątki: - Jego bliscy dostaną zasiłek pogrzebowy z ZUS-u, a gmina musiałaby pokryć koszty z własnego budżetu. Poza tym dla nas to nie był bohater, ale postrach. Dlatego nie wyrywamy się do odebrania ciała. A jeśli nakaże prokurator? To go pochowamy, ale na pewno nie w okolicy. Po co drażnić ludzi?
Irena R., siostra zamordowanego, nie kontaktuje się z kostnicą. - Myślałam, że już go ktoś gdzieś w Olsztynie pochował - mówi. - A gdzie ja mam go szukać, jak ja miasta nie znam. A ktoś mi da na pogrzeb pieniądze? - pyta.
Nie wie, jak odebrać ciało z kostnicy, nie wie, że może załatwić zasiłek pogrzebowy. Poprosiła o numer do kostnicy, ale nie zadzwoniła. Może dlatego, że nie ma w domu telefonu.
Prokurator Krzysztof Stodolny: - Jeśli do poniedziałku nikt się nie zgłosi po zwłoki prokuratura, wyśle list do Ireny R.: niech się wypowie, czy pochowa brata, czy nie.
- Jeśli nie wydamy gminie w Świątkach polecenia pochówku - zapowiada prokurator.