Piotr Kuczyński, radny PiS z Wrocławia prowadzi kilka firm z branży spożywczej. Z danych, które co roku każdy z rajców musi wpisywać w swoje oświadczenie majątkowe, wynika, że biznes nie należy do najgorszych. Dom radnego wart jest 700 tys. zł, mieszkanie - ok. 120 tys. zł, a na koncie Kuczyński zgromadził 350 tys. zł. To wszystko plasuje go w czołówce najbogatszych radnych.
- Jestem najbogatszy? - dziwi się Kuczyński. - To super, ale znam kilku innych radnych z Wrocławia, którzy mogliby mnie kupić i nie odczuliby tego na koncie. Różnica między nami jest taka, że ja napisałem prawdę. Żyję normalnie, bez żadnych szaleństw.
Wśród najbogatszych jest też dr Paweł Bromski, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, z majątkiem wartym ok. 1,5 mln zł. Lwią część stanowią dom i mieszkanie w stolicy. - Radny nie powinien być ubogi - ocenia Bromski. - Kiedy ma pieniądze, jest obojętny na pokusy, podarki, darmowe obiady. Umie płacić za siebie.
O ubóstwie nie może też mówić Adam Banaszak z Torunia, który jest rekordzistą pod względem posiadanych mieszkań. Ma ich w sumie osiem! Najmniejsze ma niecałe 30 m.kw., a największe - 90. Według niego wszystkie warte są ok. 550 tys. zł.
- Polscy radni nie należą do finansowych krezusów. Tylko nieliczni mogą pochwalić się majątkiem wartym ponad pół miliona - mówi Marek Wasiewski, ekonomista. - Tak jak większość Polaków nie są skorzy do oszczędzania. Większość ich majątku stanowi kupiony jeszcze w PRL-u dom lub mieszkanie. Ten, kto chce się bawić w politykę tak naprawdę nie ma czasu na prowadzenie sensownego biznesu.
Z oświadczeń wynika, że przeciętny radny ma mieszkanie o wartości ok. 100 tys. zł, jeździ kilkuletnim oplem albo peugeotem, a na koncie trzyma na "czarną godzinę" nie więcej niż 10 tys. zł. Jego głównym źródłem utrzymania jest dieta.
Co bardziej dokładni wyznali w oświadczeniach majątkowych, że mają także łódź motorową - radny z Gdańska; syna, kota, żonę czy nagrobek - radni z Warszawy lub dwie klacze - rajca z Białegostoku. Radny z Opola jako jedyny w Polsce jest zaś posiadaczem wartburga!
Ośmiu rajców twierdzi, że nie ma nic! Małgorzata Harasimowicz z Torunia mieszka w służbowym mieszkaniu i jeździ rowerem.
- Nie uważam, że jestem biedna, bo mam pensję z pracy w urzędzie wojewódzkim oraz dietę radnej - mówi. - Zresztą, pieniądze nigdy się mnie nie trzymały.
Porównaliśmy majątek radnych miejskich z 16 miast wojewódzkich w Polsce