Największe w Polsce śledztwo w sprawie afery paliwowej prowadzone przez krakowską prokuraturę apelacyjną ma nowy, "legislacyjny" trop. Prokuratorzy wykryli, iż rozporządzenie ministra finansów z 2000 roku dotyczące zwolnienia z akcyzy paliwa przeznaczonego do kutrów rybackich powstało... w biurze szczecińskiej firmy BGM. Jest to spółka założona przez Jana Bobrka, Arkadiusza Grochulskiego i Zbigniewa Marszałka, czyli głównych podejrzanych w aferze paliwowej.
Prokurator Marek Wełna stojący na czele zespołu prokuratorów prowadzących śledztwo mówi nam: - Wyniki badań biegłych informatyków (badano m.in. twarde dyski komputerów firmy BGM) są jednoznaczne - projekt rozporządzenia powstał w biurze BGM. Pliki tekstowe stworzone w Szczecinie znalazły się później w ministerialnym rozporządzeniu.
Krakowscy prokuratorzy twierdzą, że śledztwo weszło w kluczową fazę, która ma wyjaśnić domniemane związki mafii paliwowej z urzędnikami państwowymi i politykami.
ABW przesłuchuje obecnie pracowników Ministerstwa Finansów, ale przedstawiciele Agencji nie chcą zdradzać szczegółów.
Wiadomo, że prokuratorzy wzięli pod lupę rozporządzenia ministra finansów o podatku akcyzowym wydawane w latach 1999-2004. Zwalniały one corocznie z akcyzy olej żeglugowy przeznaczony do kutrów rybackich (MGO, czyli Marine Gas Oil). Miało to wspomóc nierentowne rybołówstwo na Bałtyku (paliwo bez akcyzy było o połowę tańsze), ale stało się furtką do oszustw. MGO ma bowiem parametry zbliżone do samochodowego diesla i zamiast do kutrów, trafiał też na stacje benzynowe, a potem do samochodów. Zarabiały na tym niektóre firmy uprawnione do sprzedaży MGO.
Kto je miał? Rozporządzenie z 2000 roku podpisane przez ministra finansów z rządu Jerzego Buzka Jarosława Bauca daje prawo do sprzedawania bezakcyzowego paliwa dla rybaków czterem firmom - PKN Orlen, Porta Baltic Service i związanym z aferą paliwową BGM i Ship-Service.
Co na to b. minister Jarosław Bauc: - Pierwszy raz słyszę o tym, żeby w firmie w Szczecinie pisano gotowe fragmenty rozporządzeń. Ocena takich praktyk jest jednoznaczna. Jego zdaniem rozporządzenia przygotowywali urzędnicy z departamentów podległych poszczególnym wiceministrom. - Myślę, że nietrudno będzie ustalić, kto konkretnie wklejał te fragmenty, które napisano w Szczecinie - dodał.
Od 2001 roku minister finansów zaprzestał wymieniania w rozporządzeniu firm sprzedających paliwa bez akcyzy. Upoważnił do tego Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Infrastruktury.
Przez następne lata lista firm handlujących paliwami do kutrów znajdowała się w tzw. wytycznych do rozporządzenia. Podpisywali je ministrowie albo wiceministrowie rolnictwa i transportu, a potem też infrastruktury z rządów Jerzego Buzka i Leszka Millera.
W 2001 roku na liście ponownie znalazły się Ship-Services i BGM. W latach 2002-04 listę rozszerzono m.in. o szczecińskie spółki Solan i FDF, których właściciele są dziś podejrzani o kierowanie procederem, w wyniku którego do baków aut w całej Polsce zamiast diesla trafił olej żeglugowy.
Rybacy sprzedawali aferzystom faktury potwierdzające kupno oleju żeglugowego. Ci zaś z wielkim zyskiem sprzedawali ten olej w małych stacjach benzynowych jako diesel.
- Właściciele spółek FDF i Solan są wśród głównych podejrzanych w tej sprawie - przyznaje prok. Marcin Kowalski z wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną szczecińskiej prokuratury okręgowej.
Chcieliśmy sprawdzić, jak FDF, Solan i inne firmy uwikłane w oszustwa znalazły się na ministerialnej liście. Ministerstwo Finansów odpisało "Gazecie", że wybrało je Ministerstwo Rolnictwa. A resort rolnictwa - że wpisano je na wniosek samych zainteresowanych firm.
- Wpisywaliśmy każdą firmę, która się zgłosiła i przedstawiła wniosek zawierający informacje o punktach sprzedaży paliwa odpowiadających rybakom - mówi nam Lidia Kacalska z departamentu rybołówstwa i gospodarki morskiej Ministerstwa Rolnictwa. - Pamiętam, że w kilku przypadkach docierało do mnie, że jakaś firma ma poparcie z gabinetu politycznego, któregoś z ministrów. Ale nigdy ze mną bezpośrednio nie były takie rozmowy prowadzone - dodaje.
Jej zdaniem sprzedaż bezakcyzowego paliwa dla rybaków powinna być uregulowana w ustawie. - Od lat zwracaliśmy na to uwagę Ministerstwu Finansów. Taka ustawa weszła w życie dopiero w kwietniu ubiegłego roku. Właśnie dlatego, że wcześniej nie było zapisu na ten temat w żadnej ustawie, trzeba było wyznaczać listy firm i punktów sprzedaży. Po to żeby można było kontrolować sprzedawców i rybaków - wyjaśnia Lidia Kacalska.
Jak ustaliliśmy, firmy korzystające ze zwolnień podatkowych nie były sprawdzane, nie badano nawet, czy nie zalegają z podatkami. Weryfikowano jedynie, czy mają "możliwości realizacji sprzedaży paliwa". - Jak pan sobie wyobraża weryfikowanie wiarygodności firmy?! - denerwuje się Grzegorz Łukasiewicz, obecny szef departamentu rybołówstwa w resorcie rolnictwa. - Nawet jeśli były jakieś śledztwa dotyczące tych firm, to nikt o nich nie wiedział - dodaje.
Na liście punktów wyznaczonych przez ministerialnych urzędników do tankowania oleju żeglugowego dla bałtyckich rybaków znaleźliśmy bazę paliw w Zielonce koło Warszawy - kilkaset kilometrów od morza. Jak kutry morskie miałyby tankować paliwo w Zielonce?! Urzędnicy tłumaczą, że przecież można było wlać paliwo do beczki i zawieźć nad morze. Nie potrafili wyjaśnić, jak to się mogło komukolwiek opłacać.
Ostatnie działania prokuratorów to już drugi "wątek legislacyjny" w aferze paliwowej. Niedawno ujawniliśmy, że ABW wzięła pod lupę rozporządzenie ministra finansów z 1999 r. Znalazł się w nim zapis, dzięki któremu wody z zęz statków stały się - na papierze - tzw. olejem przepracowanym (zużytym). Ten zaś chętnie kupowały rafinerie. Dodając taki olej z odzysku, mogły bowiem korzystać ze zwolnień podatkowych.
Na zapisie tym skorzystała szczecińska firma Ship-Service, która jako jedyna była przygotowana do tego zapisu w rozporządzeniu i de facto stała się w tej wąskiej branży monopolistą. Były właściciel i prezes tej spółki Jerzy K. od sześciu tygodni siedzi w areszcie pod zarzutem oszustwa na szkodę PKN Orlen.