Szczepimy na odrę dzieci między 13 a 15 miesiącem życia oraz siedmiolatki. Młodsze dostają szczepionkę tzw. skojarzoną (przeciwko odrze, śwince i różyczce naraz), a starsze - pojedynczą. Tyle że tych starszych już się nie szczepi. Powód? - Jedyny producent tego preparatu nie stanął do przetargu - tłumaczy Anna Malinowska, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego.
Żeby problem zażegnać, GIS zmienił kalendarz szczepień - teraz będziemy szczepić nie siedmio-, ale dziesięcioletnie dzieci i szczepionką tzw. skojarzoną. Przepisy weszły w życie kilka dni temu. Ale ani lekarze, ani rodzice jeszcze tego nie wiedzą. W przychodniach panika.
- Na ok. 100 dzieci z rocznika do szczepień zaszczepiliśmy tylko dziesięcioro. Wywiesiliśmy specjalne kartki, że szczepionek brak - martwi się pielęgniarka Barbara Prusińska z przychodni "Nasz Doktor" w Szczecinie.
Pielęgniarki radzą rodzicom na własny koszt kupować dostępną na rynku szczepionkę skojarzoną. To kosztuje ok. 50 zł, niektórzy rezygnują ze szczepień w ogóle.
- Nie mogę wydać dodatkowych pieniędzy, najwyżej syn przechoruje odrę - denerwuje się Danuta Gadomska ze Szczecina.
Jak zapewnia jednak rzeczniczka GIS, niezaszczepionym na czas siedmiolatkom, nic nie grozi: - Okres ochronny szczepionki wynosi ok. dziewięciu lat, a te dzieci były szczepione w drugim roku życia - mówi Malinowska.
Z powodu kłopotów z preparatem spadła liczba zaszczepionych na odrę dzieci: w 2004 r. w Wielkopolsce zaszczepiło się tylko 85 proc. siedmiolatków, a w woj. zachodniopomorskim - tylko 70 proc., tyle że połowa rodziców kupiła preparat za własne pieniądze. W 2003 r., kiedy szczepionka była dostępna w przychodniach, szczepionych było ok. 90 proc. dzieci.