Ukraina odrzuca ultimatum Gazpromu

Czy Gazprom sprowokuje gazowy konflikt z Ukrainą? Kijów grozi anulowaniem umów z Gazpromem, jeśli Rosjanie będą im wciskać swój gaz zmagazynowany na Ukrainie

Kilka tygodni temu w rosyjskiej prasie pojawiły się oskarżenia, że w czasie pomarańczowej rewolucji z ukraińskich magazynów zniknęła olbrzymia ilość 7,8 mld m sześc. rosyjskiego gazu. Prezydent Rosji Władimir Putin mówił już przedstawicielom Ukrainy, że będą musieli spłacić ten dług. W czerwcu Gazprom musiał jednak przyznać, że jego gaz nie zniknął. Rosjanie twierdzili, że od jesieni zeszłego roku 40 razy bezskutecznie domagali się od Ukrainy wysłania tego gazu na eksport. Kijów odpowiedział, że próśb było mniej i nie dało się ich wypełnić, bo ukraińskie gazociągi były już zapchane większym, niż planowano, eksportem gazu na zlecenie Rosjan.

W tym tygodniu Gazprom ogłosił zaś, że jednostronnie podjął decyzję o pozostawieniu tego gazu Ukrainie jako zapłaty za tranzyt swojego surowca na eksport. Ukraina nie zgodziła się na to. "Jeśli rosyjski Gazprom z naruszeniem umów spróbuje jednostronnie coś zrobić, to my anulujemy nasze zobowiązania wobec rosyjskiej strony i zaliczymy ten gaz do eksportu do Europy" - powiedział Oleksij Iwczenko, szef koncernu Naftohaz Ukrainy. Za tranzyt gazu na eksport Rosjanie muszą płacić Ukrainie. Rozwiązanie proponowane przez Iwczenkę obciążyłoby więc Rosjan. Kijów proponował zaś, by zgodnie z międzynarodowymi praktykami Gazprom zatrzymał część gazu na Ukrainie dla utrzymania niezbędnego ciśnienia w magazynach gazu. Część surowca Kijów zgadzał się kupić od Rosjan, ale dopiero zimą.

Rosja zaczęła potęgować napięcia, kiedy Ukraina wynegocjowała obniżkę o jedną trzecią ceny gazu kupowanego w Turkmenii od swojego głównego dostawcy. Iwczenko ocenił, że dzięki temu do końca 2006 r. Ukraina zaoszczędzi ponad 750 mln dol. We wrześniu Kijów chce też podpisać kontrakt na zakup turkmeńskiego gazu przez 25 lat. Inaczej od 2007 r. większość gazu Ukraina musiałaby kupować od Gazpromu.