Jaruga-Nowacka: Borowski i Szyszkowska powinni zrezygnować

- Gdyby w SLD wszyscy byli tacy jak Włodzimierz Cimoszewicz, to sama bym się zapisała do tej partii - powiedziała wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka w "Poranku w radiu TOK FM".

Jacek Żakowski: Jak to się stało, że trafiła pani do komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza?

Izabela Jaruga-Nowacka: Od dłuższego czasu myślałam o tym, żeby poprzeć Włodzimierza Cimoszewicza. Uważam, że to jest jeden z niewielu polityków, których można nazwać mężem stanu, który zapewni Polsce nie tylko w miarę normalną budowę, wzmacnianie przemian demokratycznych i będzie dobrym strażnikiem konstytucji RP, ale także jest osobą, która się świetnie porusza w Unii, jest w Unii ceniony. I myślę, że będzie miał szansę w takim trudnym momencie, w którym znalazła się UE nie tylko mieć dobry pomysł dla Polski, ale być może także będzie miał, jako polityk zdolny, pewien pomysł na to, jak Unia ma się bardziej scalać, jednoczyć, być bardziej konkurencyjna, ale i bardziej sprawiedliwa.

Jacek Żakowski: Ale pani jest szefem Unii Lewicy?

Izabela Jaruga-Nowacka: Jestem szefową.

Jacek Żakowski: Szefową, dobrze. Zapomniałem, co ja zrobiłem... Ale jest pani szefową UL, tak?

Izabela Jaruga-Nowacka: Tak.

Jacek Żakowski: A UL była bardzo związana z kandydaturą pani Szyszkowskiej, prawda? I co teraz będzie z panią Szyszkowską?

Izabela Jaruga-Nowacka: UL w ogóle jeszcze nie podjęła żadnej decyzji, kogo popiera. Natomiast prowadziliśmy rozmowy i nie wykluczaliśmy poparcia jednak jednego kandydata na lewicy.

Jacek Żakowski: Były i rozmowy, i owacja.

Izabela Jaruga-Nowacka: Tak jest. I pani Maria Szyszkowska jest na pewno osobą bardzo bliską nie tylko mnie, ale myślę, że bardzo wielu, jeśli nie wszystkim, członkom UL. Ale, panie redaktorze, jeżeli naprawdę w takich wyborach ludzie lewicy, ludzie, którzy nie chcą ściągnięcia cugli, jakiejś drogi na skróty, o czym mówi pan prezydent Kaczyński, widzą możliwość realnego wyboru swojego przedstawiciela, takiego który spowoduje ich pewne poczucie bezpieczeństwa, to jeżeli wystawimy każdy swojego kandydata, który nawet uzyska pewnie przyzwoity wynik, wtedy pozostaniemy w takiej sytuacji, że w drugiej turze nie będzie możliwości oddania głosu ani na Cimoszewicza, ani na panią profesor Szyszkowską, tylko będziemy musieli prawdopodobnie wybierać między Kaczyńskim a Lepperem, czy Kaczyńskim a Giertychem i tak dalej.

Jacek Żakowski: A dlaczego nie Marek Borowski? Włodzimierz Cimoszewicz to jest jednak człowiek, który ciągnie za sobą, po pierwsze, SLD, po drugie to, co zostało z PZPR, co mu już dzisiaj prasa wypomina, po trzecie to, co zostało z rządu Leszka Millera, co wywołało całą tę rewolucję w Polsce. Dlaczego nie Marek Borowski?

Izabela Jaruga-Nowacka: Osobiście miałam przyjemność współpracować z panem Cimoszewiczem wtedy, kiedy był ministrem spraw zagranicznych i być może to determinuje mnie do tego, żeby wiedzieć, jak to jest polityk odpowiedzialny, wyważony, pomysłowy, zdolny, europejski, w UE ceniony. Wiem również, że jest prawnikiem, który rzeczywiście przywiązuje dużą wagę do prawa. Myślę, że w sytuacji, w jakiej Polska się teraz znajduje, są potrzebne tego typu kompetencje. To po pierwsze. Myślę, że ma duże szanse na wejście do drugiej tury, a nawet wybór na prezydenta, mam nadzieję, że to też wynika z tych sondaży. Marek Borowski nie jest dla mnie osobą w pełni wiarygodną. Marek Borowski odszedł wtedy, kiedy SLD znalazł się pod progiem wyborczym, a nie wtedy, kiedy weszliśmy do Iraku, czy wtedy, kiedy był plan Hausnera, czy wreszcie wtedy, kiedy dyskutowaliśmy o rzeczach, z którymi się nie mógł pogodzić. Bardzo słusznie powiedział, że zareagował też na brak reakcji poprzedniego przewodniczącego Leszka Millera i tamtych władz SLD na afery. Bardzo dobrze, że te afery w SLD w ogóle się ujawniają i myślę, że jesteśmy zmęczeni, jest ich tak wiele, ale z drugiej strony, na miły Bóg, trzeba się cieszyć, że wymiar sprawiedliwości wykazuje jednak jakąś autonomie i niezależność, walcząc z tymi aferami. Wracając do Marka Borowskiego, to też była osoba nie tylko związana z Sojuszem, ale to był jeden z liderów Sojuszu.

Jacek Żakowski: Pani robiła zarzut poprzedniemu rządowi w związku, na przykład, z wejściem do Iraku. To Włodzimierz Cimoszewicz był szefem polityki zagranicznej w tym okresie, to pani nie przeszkadza?

Izabela Jaruga-Nowacka: Nie, chcę wyraźnie powiedzieć, nie widzę możliwości, żeby mój kandydat na prezydenta był kandydatem idealnym. Ja musiałam także z sobą, a na pewno w środowisku UL, zawrzeć pewne kompromisy. Gdyby to był polityk, który nam bardzo odpowiada, to prawdopodobnie byłby...

Jacek Żakowski: Ktoś z nas.

Izabela Jaruga-Nowacka: Dokładnie tak. Każdy, kto widzi pewne mankamenty tej prezydentury, musi powiedzieć, ze to jednak ma być prezydent, który jest popierany nie przez jedno ugrupowanie, tylko prezydent, który jest do zaakceptowania przez znaczną cześć społeczeństwa. Krótko mówiąc, przez ponad połowę Polaków. I dlatego on nie może być tak bardzo wyrazisty. Niewątpliwie, pan redaktor absolutnie idealnie się domyślił, dla mnie największym problemem i najtrudniejszym kompromisem było to, że w czasach, kiedy Polska dokonała agresji w Iraku, Włodzimierz Cimoszewicz był ministrem spraw zagranicznych. To jest ten mój najtrudniejszy kompromis.

Jacek Żakowski: Nie tylko ministrem, był szefem polityki zagranicznej. I nie dotyczy to tylko inwazji w Iraku.

Izabela Jaruga-Nowacka: To jest decyzja również prezydenta RP i premiera.

Jacek Żakowski: Czy były jakieś rozmowy polityczne w związku z poparciem pani dla Włodzimierza Cimoszewicza? Czy on, na przykład, zmienił zdanie w polityce zagranicznej? Czy bierze go pani z dobrodziejstwem inwentarza, bez warunków?

Izabela Jaruga-Nowacka: Po pierwsze, bardzo się cieszę, że Polska powiedziała bardzo wyraźnie, zdecydowanie, że wychodzimy z Iraku do końca roku. Myślę, że to jest późno, ale to dobra decyzja. To był mój główny kompromis. Mam świadomość tego, że bardzo wyrazisty kandydat, który ze mną by się zgadzał we wszystkich moich poglądach, nie miałby prawdopodobnie szans zostania prezydentem RP. Ja po prostu rozumiem, że kandydat na prezydenta, to nie kandydat partyjny. Co więcej, ja nie sądzę, żeby Włodzimierz Cimoszewicz mógł być wybrany na szefa partii SLD. Ja, za jego otwarte wypowiedzi, za jego krytykę SLD, wiem, że on także nie cieszy się tam takim szeroki poparciem. Więc on w tym sensie, jest co prawda jedną z osób, która ma legitymację SLD, ale to nie jest osoba, która by nie pozostawała w jakimś sporze z tym, co się działo w SLD. To jest bardzo samodzielny polityk. To jest osobowość, która w tym sensie pozwala mi wierzyć, że to będzie dobry prezydent, ze to jest osoba, która ma własne zdanie, umie to zdanie prezentować, umie tego zdania bronić.

Jacek Żakowski: To co dalej z panią Szyszkowską? Będzie ją pani namawiała, żeby nie startowała i nie odbierała głosów Cimoszewiczowi?

Izabela Jaruga-Nowacka: Myślę, że pani profesor Szyszkowska sama dojdzie do takiego wniosku, że trzeba postawić na prezydenta, który ma szansę realnego wyboru.

Jacek Żakowski: Marek Borowski też powinien tak zrobić?

Izabela Jaruga-Nowacka: Tak. UL nawet zaapelowała do Marka Borowskiego, żeby nie rozbijać głosów, żeby zdecydował się na poparcie Włodzimierza Cimoszewicza.

Jacek Żakowski: A jeżeli Włodzimierz Cimoszewicz po tych wielkich sukcesach sondażowych teraz zacznie tonąć?

Izabela Jaruga-Nowacka: Ja mówię od początku, nie znałam sondaży. W styczniu zaczęłam namawiać na to, żeby wyłonić jednego kandydata, który wydaje mi się mieć najwyższe kwalifikacje, który będzie pewnym gwarantem dla Polaków, jeśli chodzi o przemiany demokratyczne. Dla mnie taką osobą był Włodzimierz Cimoszewicz.

Jacek Żakowski: Nad profesorem Religą się pani nie zastanawiała? To też jest polityk niezadowolony z inwazji w Iraku, proeuropejski, liberalny, otwarty.

Izabela Jaruga-Nowacka: Słowo "liberalny", jak pan rozumie, też by wymagało ode mnie pewnych kompromisów.

Jacek Żakowski: Liberalny w sensie kulturowym, nie ekonomicznym.

Izabela Jaruga-Nowacka: Też się zastanawiałam. Ja tylko uważam, że w dzisiejszym świecie potrzebni są politycy o sprawdzonych kwalifikacjach i umiejętnościach. Pan Włodzimierz Cimoszewicz sprawował bardzo ważne funkcje. Był premierem, był ministrem spraw zagranicznych, wszystkie te funkcje w większym czy mniejszym stopniu pełnił z sukcesem. Przypominam, że to był premier, który miał najwyższe poparcie nawet wtedy, kiedy kończył kadencję. Więc obawiam się, że osoba, która nie ma takiego doświadczenia, z całym moim ogromnym szacunkiem do profesora Religi, raczej go wszyscy cenimy za to, że jest fantastyczną osobą, kardiochirurgiem, osobą, która łączyła środowiska na rzecz pomagania, wyposażenia, sprzętu i tak dalej. Natomiast jego kwalifikacje polityczne obawiam się, że nie są wystarczające.

Jacek Żakowski: A co będzie dalej z UL? Będzie startowała w wyborach parlamentarnych samodzielnie, czy pójdzie z SLD?

Izabela Jaruga-Nowacka: W sobotę mamy Radę Krajową, będziemy decydować, jak się zachowamy.

Jacek Żakowski: A co szefowa myśli na ten temat?

Izabela Jaruga-Nowacka: Szefowa myśli dokładnie tyle, i tego zdania nie zmieniłam, że najlepiej by było, żeby lewica poszła razem. Razem to nie znaczy wszyscy. Nie powinni iść na listach lewicy ludzie skompromitowani, uwikłani w jakieś afery, podejrzani, czy wreszcie ludzie, którzy zawiedli wyborców, zmienili program, deklarowali co innego, później zupełnie inny program społeczno-gospodarczy realizowali. Rozpoczęliśmy rozmowy dopiero wtedy, kiedy w SLD objął przewodniczenie młody polityki, Wojciech Olejniczak. Namawiałabym Marka Borowskiego, który stawiał tego typu warunki właśnie tego typu odnowy, bez ludzi skompromitowanych, bez ludzi niewiarygodnych, bez ludzi uwikłanych. Żeby zastanowić się, czy lewica nie może iść razem, ze wszystkim środowiskami lewicowymi, związkami zawodowymi. To stwarzałoby realne szanse, żeby lewica się wzmacniała. Ja nie mówię, każda lewica. Bo oczywiście lewica w Polsce powinna być nowoczesna i konsekwentna. Kibicuję Wojtkowi Olejniczakowi, żeby mu się udało. Mnie nie zależy, żeby było piętnaście partii lewicowych, w tym ja jedną przewodniczącą, co jest wielkim prestiżem, ale powiedzmy sobie szczerze, że przy takich problemach społecznych, jakie są w Polsce, potrzebna jest silna, konsekwentna i prawdziwa lewica.

Jacek Żakowski: Czyli z SLD?

Izabela Jaruga-Nowacka: Zobaczymy jutro. To jest demokratyczna partia. Przedstawię swój punkt widzenia, ale każdy ma jeden głos. Ja też.

Jacek Żakowski: Czy jeżeli z SLD, to jakieś warunki będziecie im stawiali, czy tak jak z Cimoszewiczem będzie? Jacy są, tacy są, ale lepszych nie ma?

Izabela Jaruga-Nowacka: Gdyby w SLD wszyscy byli tacy jak Włodzimierz Cimoszewicz, to sama bym się zapisała do tej partii.

Jacek Żakowski: To złota myśl, która będzie headlinem, czuję.

Izabela Jaruga-Nowacka: Szanuję Włodzimierza Cimoszewicza.

Jacek Żakowski: A te warunki wobec SLD jakieś?

Izabela Jaruga-Nowacka: Warunki od zawsze takie same, to znaczy nie pójdziemy z ludźmi, którzy skompromitowali ideały lewicy.

Jacek Żakowski: Izabela Jaruga-Nowacka w potrzasku wyborów

Izabela Jaruga-Nowacka: Muszę panupowiedzieć, że nie mam jakichś takich strasznych obaw. Myślę, że również można bardzo wiele zrobić, nie działając w polityce. I choć zabrzmi to w tej chwili już zupełnie paskudnie, też czasami myślę, że może piętnaście lat działalności politycznej wystarczy.

Jacek Żakowski: Mam czasem wrażenie, że bardzo duża grupa wyborców myśli tak o wszystkich, którzy przez piętnaście lat działali w polityce, aczkolwiek może nie jest to całkiem sprawiedliwe, prawda?

Izabela Jaruga-Nowacka: Tak jest, z tym się zgadzam. Czsasmi jest to niesprawiedliwe.