Dokumenty wydawane są uczniom zaledwie od wczoraj. Urzędnicy nie potrafią oszacować, ile świadectw zawiera błędy, ale w okręgowych komisjach egzaminacyjnych urywają się telefony od maturzystów z prośbą o pomoc.
Dyrektor komisji w Łodzi Wiesława Zewald uspokaja, że pomyłki na świadectwach nie dotyczą wyników matur, ale danych osobowych. Chodzi o literówki w nazwiskach, datach urodzenia czy peselach.
Każdy maturzysta, który zauważy pomyłki powinien natychmiast zgłosić to w swojej szkole, która z kolei powiadomi okręgową komisję egzaminacyjną. Komisje w całej Polsce będą starać się do czwartku wydrukować poprawione dokumenty.
Uniwersytet Łódzki i Politechnika Łódzka zapowiadają, że aby nie przedłużać rekrutacji maturzysta będzie mógł złożyć świadectwo z błędami, a dopiero potem donieść poprawiony dokument. Podobnie postąpi Uniwersytet Warszawski. Z kolei Uniwersytet Jagielloński zapowiada, że każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie.
Pomyłki na świadectwach zdarzały się także w ubiegłych latach przy egzaminach gimnazjalnych. Dlatego prawdopodobnie za rok szkoła lub maturzysta będą musieli zapłacić za wydrukowanie świadectwa z poprawionymi błędami.