Hakera natychmiast przewieziono do kliniki, ale mimo reanimacji nie udało się go uratować. Lekarze, którzy przeprowadzili sekcję zwłok, wykluczyli chorobę. Psu podano silną truciznę, niewykluczone, że była to strychnina.
- Owczarki niemieckie układane są w ten sposób, że mają bezgraniczne zaufanie do ludzi - dodaje naczelnik. - Odnalezienie człowieka to dla niego największa radość. Ktoś mógł to wykorzystać i podać psu truciznę. Konsultowaliśmy się z lekarzami. Nie stwierdzili u pozostałych sześciu psów objawów budzących niepokój - mówi Van der Coghen.
Przypomnijmy, że poprzednik Hakera został zabity, miał roztrzaskaną głowę i połamane żebra. Tej zimy ktoś na wybiegu porozrzucał też mnóstwo rozbitych butelek i psy poraniły sobie łapy.