Posłanka po kolizji

Jeśli okaże się, że Iwona Śledzińska-Katarasińska spowodowała kolizję drogową pod wpływem alkoholu, to będzie to jej koniec kariery w Platformie Obywatelskiej - zapowiada Donald Tusk. - Moralnie i politycznie oddaję się do dyspozycji partii i klubu - odpowiada posłanka.

Awantura to efekt kolizji, jaką spowodowała posłanka PO w czwartek w Łodzi. Kierująca oplem corsą podczas zmiany pasa doprowadziła do niegroźnej kolizji z ciężarówką Iveco. Według świadków chciała uciec z miejsca wypadku. Dopiero przyblokowana przez inne auto zatrzymała się w zatoczce. Z taką informacją zadzwonił do "Gazety" czytelnik, który widział zajście.

Posłanka zaprzecza: - Po kolizji przejechałam kawałek, szukając dogodnego miejsca do zatrzymania. Zatrzymałam się w zatoczce. Kierowca ciężarówki, wykrzykując wtargnął do mojego samochodu i wyrwał kluczyki ze stacyjki. Później przyjechała policja - mówiła tuż po kolizji "Gazecie" Śledzińska-Katarasińska.

Posłance policjanci trzykrotnie zmierzyli poziom alkoholu w wydychanym powietrzu (zgodziła się na to, choć chroni ją immunitet). Pierwsze badanie wykazało 0,24 promila alkoholu; następne 0,12 i 0,1 promila. To oznacza, że popełniła wykroczenie, prowadząc samochód po użyciu alkoholu. Grozi za to kara aresztu lub grzywny.

- Zgodziłam się na badanie, bo nie piłam alkoholu - zapewnia Śledzińska-Katarasińska. - Dzień wcześniej wypiłam lampkę koniaku.

Policjanci przesłali sprawę do sądu grodzkiego. W materiałach są wyniki wszystkich badań na zawartość alkoholu w organizmie.

Co zrobi sąd? Na razie nic, bo posłankę chroni immunitet. - W sprawach o wykroczenia posłowie są także objęci ochroną - przyznaje sędzia Paweł Kowalski, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi. - A więc potrzebna jest zgoda Sejmu na rozpatrzenie sprawy.

Donald Tusk, przewodniczący PO, zapowiedział, że jeśli okaże się, że posłanka spowodowała kolizję pod wpływem alkoholu, to będzie to jej koniec kariery w partii. - Wypowiedź przewodniczącego jest zgodna z linią postępowania w Platformie. Nie mam do niego pretensji - powiedziała Śledzińska-Katarasińska.

Nie wie jednak, o jakie sankcje chodzi - czy o usunięcie z klubu, czy partii, czy tylko szefowania PO w Łódzkiem. - Liczę, że okaże się, że nie popełniłam wykroczenia w świetle prawa - mówi.

Śledzińska-Katarasińska z Tuskiem nie rozmawiała. Mają się spotkać w przyszłym tygodniu. Co by się stało, gdyby wykluczono ją z PO? Posłanka nie widzi się w żadnej innej partii.

Iwona Śledzińska-Katarasińska przez wiele lat pracowała w łódzkich mediach. Była założycielką łódzkiego oddziału "Gazety Wyborczej". Od pierwszej kadencji Sejmu jest posłem, najpierw z Unii Demokratycznej, potem Unii Wolności, teraz Platformy. Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji kultury i środków przekazu. Od początku szefuje PO w Łódzkiem. W zbliżających się wyborach miała być pierwsza na liście PO w Łodzi. W poprzednich zagłosowało na nią ponad 12 tys. wyborców. Ma 64 lata.