Trybunał umywa ręce

To miał być kluczowy wyrok dla europejskiego rynku farmaceutycznego. Europejski Trybunał Sprawiedliwości miał orzec, czy koncerny mają prawo blokować rozwój niezależnego od nich importu leków. Ale nie orzekł

Sędziwie w precedensowej sprawie mieli zdecydować czy koncern GlaxoSmithKline (GSK) może odmówić sprzedaży swoich leków mniejszej, greckiej spółce, która zajmowała się tzw. importem równoległym leków.

Import równoległy to fenomen, który w Unii Europejskiej pojawił się już 30 lat temu. Polega na tym, że niezależna od koncernów farmaceutycznych spółka, np. hurtownia farmaceutyczna, kupuje określone lekarstwo w tym kraju Unii, w którym jest ono tańsze. Następnie przepakowuje je tak, by pacjent znalazł informację o leku we własnym języku i sprzedaje aptekom w innych państwach, równolegle" do oficjalnej sieci sprzedaży producenta.

ETS w kluczowym dla tego rynku sporze stwierdzili jednak, że w tej sprawie nie jest właściwy. Problem trafił bowiem do niego z niewłaściwej instytucji. Taka decyzja ETS jest tym bardziej zaskakująca, że jeszcze w ub.r. tzw. rzecznik generalny, czyli oficjalny doradca sądu, uznał, że ETS jak najbardziej może się sprawą zająć. Stwierdził też, że rację w tym sporze ma koncern GSK.

Importerem równoległym była grecka spółka Syfait. Pod koniec 2000 r. grecki oddział GSK odmówił jej sprzedaży leków przeciwko migrenom Imigran, przeciwko epilepsji Lamictal i Serevent - dla osób cierpiących na astmę. GSK ogłosił, że będzie bezpośrednio zaopatrywać szpitale i apteki, by w ten sposób wykluczyć hurtowników, którzy eksportując tańsze lekarstwa z Grecji, prowadzą do rzekomych braków na tamtejszym rynku.

Hurtownicy, w tym Syfait, złożyli wówczas skargę do greckiego urzędu antymonopolowego. Ten z kolei zwrócił się do ETS. Urząd zapytał, czy i pod jakimi warunkami spółka wytwarzająca produkty farmaceutyczne, mająca pozycję dominującą na rynku, może odmówić pełnej realizacji zamówień hurtowników w celu ograniczenia importu równoległego swoich produktów.

Gdyby ETS odpowiedział, że GSK ma takie prawo, importerzy równolegli stanęliby pod murem. Bo wszystkie koncerny farmaceutyczne w Europie zrobiłyby to, co w Grecji zrobiło Glaxo. Sędziowie jednak stwierdzili, że grecki urząd nie jest sądem i nie ma przywileju zadawania pytań ETS-owi.

Decyzję w sprawie Syfait przeciwko GSK będzie więc musiał podjąć samodzielnie grecki urząd antymonopolowy, być może z udziałem greckiego rządu. Taka decyzja zaskoczyła wszystkich, i skarżących i pozwanych. GSK odmówił we wtorek wszelkich komentarzy.

W ostatecznym rozrachunku, unik ETS-u może być jednak korzystny dla importerów równoległych, czyli - pośrednio - także dla pacjentów. Bowiem grecki urząd antymonopolowy wcześniej dał do zrozumienia, że zachowanie GSK uważa na niedozwolone. - Tymczasowa decyzja władz greckich oznacza, że GlaxoSmithKline będzie musiało wznowić pełne dostawy leków - twierdzi Hans Bogh-Sorensen, prezes europejskiego stowarzyszenia importerów równoległych. Dlatego też polskie firmy, które przygotowują się do rozpoczęcia importu równoległego na nasz rynek, deklarują zadowolenie.