W długie weekendy gospodarka nie zamiera

W długie weekendy pustoszeją miasta, Polacy udają się na czterodniowy wypoczynek. Ale gospodarka wcale nie zamiera. W tym samym czasie boom przeżywają usługi

Stało się już polskim zwyczajem, by w piątek przypadający między wolnym dniem a weekendem wziąć urlop i wyjechać na jakąś majówkę. Tegoroczny maj jest pod tym względem wyjątkowo szczodry - za nami już drugi wydłużony weekend.

Wydaje się, że skoro cztery dni upływają pod znakiem wypoczynku, to będą one czasem zastoju w gospodarce. Czy da się podać, ile z naszego PKB "przepada" w ciągu takiego weekendu? To trudne, bo nie wszystkie firmy wysyłają pracowników na pikniki. Ale ekonomiści próbują to robić. - Przyjmuje się, że w wolny dzień produkcja realizowana jest w 40 proc. Więc gdyby przyjąć, że w roku jest około 300 dni roboczych, to teoretycznie każdy dodatkowy dzień wolny to około 5 mld zł straty dla gospodarki - mówi Marek Zuber, główny ekonomista Internetowego Domu Maklerskiego.

Jednak zdaniem specjalistów w rzeczywistości przedłużony weekendowy wypoczynek wcale aż tak bardzo gospodarce nie szkodzi.

Gospodarka nie całkiem staje...

Po pierwsze, wiele przedsiębiorstw w tym okresie nadal działa na normalnych lub tylko trochę zwolnionych obrotach. Nikt np. nie przerywa pracy w hutach - samo ponowne rozpalanie pieca hutniczego trwałoby około dwóch tygodni.

- Zdarza się, że także w długi weekend trzeba utrzymywać produkcję. Zazwyczaj pracujemy wtedy do soboty na jedną-dwie zmiany - opowiada Krzysztof Duliński, rzecznik firmy Nowy Styl z Krosna, produkującej m.in. krzesła.

- U nas praca trwa 24 godziny na dobę - mówi Katarzyna Swatowska z Call Center Poland, firmy, która obsługuje telefoniczne infolinie i prowadzi telesprzedaż na zlecenie innych firm. - Nasi pracownicy to w większości studenci. Wolne poświęcają na pracę i cieszą się, że mogą zarobić - wyjaśnia.

Po drugie, przerwę w rutynowej pracy przedsiębiorstwa mogą sensownie spożytkować. - Zakłady wykorzystują takie wolne dni na przeprowadzenie różnych kontroli administracyjnych, które podczas normalnych dni pracy jest trudniej zorganizować - mówi ekonomista Marek Zuber. Potwierdzają to sami przedsiębiorcy. - Przed świętami 1 i 3 maja zarząd stwierdził, że może dać pracownikom wolne także 2 maja. W tych dniach przeprowadziliśmy gruntowne przeglądy techniczne w zakładach - mówi Duliński.

...a usługi kwitną

Ale nawet jeśli wszystkie zakłady produkcyjne przerwałyby działalność, to przecież nie stanęłaby gospodarka. - Ludzie wyjeżdżają nad morze, w góry. Płacą za kwatery, piją piwo i jedzą lody. Płyną pieniądze do sektora usług. A w Polsce usługi mają większy wkład w tworzenie PKB niż przemysł - podkreśla Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. Być może więc ubytek w produkcji jest rekompensowany przez usługi.

To, że chętnie wyjeżdżamy na kilka dni w plener, dostrzegli już dawno przedsiębiorcy turystyczni. Żeby wynająć jacht czy kwaterę, musimy zapłacić cenę jak w pełni sezonu. - Na całych Mazurach nie ma chyba już wolnych łódek. Próbowałem znaleźć coś dla znajomych i się nie udało - mówił nam w środę Jerzy Nowakowski, który w Rydzewie koło Giżycka prowadzi pensjonat, kemping, port jachtowy i restaurację. Długi weekend oznacza komplet żaglówek w jego porcie. - W pierwszy weekend majowy mieliśmy 50 razy więcej turystów niż w normalny weekend w sezonie - opowiada Katarzyna Ramotowska, właścicielka firmy Biebrza Eco Travel organizującej wycieczki przyrodnicze dla tych, którzy chcą w naturze zobaczyć bobry czy tropić łosie. Ogromnej liczby ludzi firma spodziewała się także w miniony weekend. - W takie dni musimy organizować większe grupy, by wszystkich obsłużyć - mówi Ramotowska. Zamiast indywidualnych wycieczek z przewodnikiem nad Biebrzę jeżdżą wtedy całe autokary z turystami.

- Długie weekendy są u nas bardzo popularne - mówi Krzysztof Kaczmarek, dyrektor ds. rozwoju w firmie Hotele Spa Dr Irena Eris. Średnioroczne "obłożenie" jej ośrodków wynosi powyżej 70 proc., w długi weekend zaś nie problemu z zapełnieniem wszystkich miejsc. Na pełnych obrotach pracują nie tylko kelnerzy, pokojówki czy kucharze, ale także masażyści, kosmetyczki lub instruktorzy ruchu. W okresach większego natężenia zatrudnia się dodatkowo kolejne osoby, np. do opieki i zabawy z dziećmi czy muzyków umilających gościom wieczory.

A wreszcie... kilka wolnych dni to akurat tyle, ile potrzeba, by podreperować swoją kondycję fizyczną i psychiczną. Marek Zuber: - Ludzie, którzy wracają z majówki, są wypoczęci, pełni energii, bardziej wydajni.