Świeżo po zakupie wariografu są policjanci z Bydgoszczy, wkrótce wariografy będą w co drugim województwie. Dzięki wprowadzonym w 2003 r. zmianom w prawie policja dostrzegła przydatność wariografów w sprawdzaniu, czy interesujące ich osoby mają istotne wiadomości o przestępstwie. -Wariograf zawęża krąg podejrzewanych do minimum - mówi Jarosław Drzewiecki, szef laboratorium z Komendy Wojewódzkiej w Bydgoszczy. W sprawie, gdzie sprawca typowany jest spośród kilkunastu osób, po badaniu zostanie ich już tylko kilka, bo urządzenie bezbłędnie wskaże te, które nie mają żadnego związku z przestępstwem.
Wariografy najbardziej pomocne będą w początkowej fazie postępowań, choć policja nie wyklucza użycia ich także do spraw już umorzonych. Śledczy zastanawiają się np. nad ponownym wykorzystaniem ich do rozwikłania zagadki zabójstwa Piotra Jaroszewicza i jego żony.
Zbadany na wariografie może zostać tylko ten, kto się na to zgodzi. Nawet jeśli wynik wykaże podejrzenia wobec badanej osoby, śledczy nie będą mogli pójść z nią do sądu, jeśli nie zgromadzą kolejnych mocnych dowodów, np. zeznań świadków.
- Inaczej niż w USA w Polsce nie wolno podłączyć człowieka do urządzenia i zapytać: "Czy zabiłeś?" - tłumaczy Leszek Stępka, współautor nowego podręcznika do kryminalistyki opracowanego przez naukowców z Katedry Kryminalistyki UMK w Toruniu. - Na tak postawione pytanie nawet osoba niewinna nie pozostanie obojętna, a bywa, że zareaguje gwałtowniej niż sprawca. Wynik badania byłby niewiarygodny.