Zostaliśmy wybrani, bo się znamy na SKOK-ach - Grzegorz Bierecki, prezes Kasy Krajowej dla "Gazety"

Dlaczego Kasą Krajową rządzą od lat te same osoby? Zostały bowiem wybrane, ponieważ tworzyły system SKOK-ów od podstaw i mają największe doświadczenie w zarządzaniu nimi - prezes Kasy Krajowej Grzegorz Bierecki odpowiada na pytania "Gazety"

Maciej Samcik: Czy to prawda, że będąc członkiem władz Kasy Krajowej, jest Pan równocześnie akcjonariuszem spółki Arenda inwestującej w wynajem nieruchomości SKOK-om?

Grzegorz Bierecki: Jestem jednym z udziałowców tej spółki. Zajmuje się ona wynajmem lokali. Decyzja o wynajmie lokali od spółki Arenda jest zaś suwerenną decyzją najemcy.

Nie widzi Pan konfliktu interesów? Jest Pan przecież szefem rady nadzorczej SKOK-u Stefczyka.

- Nie zarabiam na tych nieruchomościach. Wszystkie transakcje odbywają się za zgodą i wiedzą walnego zgromadzenia. Lokale te przejdą kiedyś na własność SKOK-u. Tak wynika z umów.

Po co cała ta kombinacja? Zakłada Pan spółkę, pożycza pieniądze i wynajmuje SKOK-om nieruchomości po to, żeby nie zarobić ani grosza?

- Pozwala to na optymalizację kosztów naszych obciążeń. Dzięki temu możemy łatwiej rozwinąć ofertę SKOK-ów. To standardowe rozwiązanie w branży finansowej.

Spółka H&S ma wyłączność na informatyzację wszystkich SKOK-ów. Kto na tym zarabia?

- H&S należy do Kasy Krajowej, TUW SKOK oraz do Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Spółka realizuje obowiązek opracowania wspólnego systemu informatycznego, który wynika z ustawy o SKOK-ach. Gdybyśmy zatrudniali firmę zewnętrzną kosztowałoby to więcej.

Właścicielem siedziby Kasy Krajowej w Sopocie, w której mieszczą się też siedziby spółek zależnych systemu, jest fundacja założona przez kasę. Czy to dlatego, że Kasa Krajowa, jako organizacja non profit, nie mogłaby pobierać wysokich czynszów, a fundacja może ustalać je na komercyjnym poziomie?

- Na początku rozwoju SKOK-ów fundacja była silniejsza finansowo od Kasy Krajowej i wtedy nabyła te nieruchomości. A czynsze - zgodnie z prawem - muszą być na poziomie rynkowym, który zresztą podlega zewnętrznej kontroli.

Po co rozbudował Pan wokół Kasy Krajowej system fundacji, spółek, które ją oplatają?

- Każda duża grupa finansowa ma rozbudowaną strukturę organizacyjną. Odpowiedniki systemu SKOK w innych krajach też mają rozbudowaną strukturę. Poszczególne spółki świadczą różnorodne usługi na rzecz kas lub ich członków.

Im więcej spółek, tym więcej stanowisk do obsadzenia...

- Powiedziałbym raczej, że potrzeba więcej ludzi do pracy, jesteśmy znaczącym pracodawcą. Działalność Kasy Krajowej jest lustrowana przez Krajową Radę Spółdzielczości, niezależną instytucję. Raport z lustracji jest dostępny na stronach Kasy Krajowej i nie znajdzie pan w nim żadnych zarzutów. SKOK-i tworzą grupę finansową, jedyną o wyłącznie polskim kapitale.

Ale przekształciły się z samopomocowych, lokalnych spółdzielni w wielkiego molocha, maszynkę do robienia pieniędzy konkurującą z bankami.

- Podam panu kilka liczb. W Polsce działają 82 kasy spółdzielcze. W 2003 r. obsługiwały milion ludzi, ale ich zysk netto nie przekroczył 13 mln zł. Największy bank detaliczny w Polsce obsługuje 7,9 mln klientów i jego zysk liczony jest w miliardach. W 2004 r. według wstępnych danych nasz zysk przekroczył 34 mln zł.

Często mówi Pan o misji, o pomaganiu biednym. Tymczasem odsetki od pożyczek w SKOK-ach są porównywalne z ceną kredytów bankowych.

- Proszę mi pokazać pożyczkodawcę, który za szybki kredyt gotówkowy pobiera 12-13 proc. A są SKOK-i, w których można wziąć taką pożyczkę. Poszczególne SKOK-i konkurują między sobą także poprzez różnice w oprocentowaniu. Mam nadzieję, że dostrzega pan różnicę między takim oprocentowaniem w SKOK-u a wynoszącą 441 proc. - według Komisji Sejmowej - ceną pożyczki w Providencie.

Pożyczki na kilkanaście procent, a lokaty na 6-7 proc. To spora różnica jak na organizację non profit.

- To i tak najlepsze oprocentowanie dla rocznych lokat. SKOK-i muszą opłacać pracowników, utrzymywać lokale; musimy tworzyć fundusz na pokrycie ryzyka nietrafionych kredytów, choć mamy ich mniej niż większość banków. Jesteśmy bliżej klienta niż jakikolwiek bank.

Dlaczego w ostatnich latach zlikwidowano kilkadziesiąt SKOK-ów?

- Kasy nie były likwidowane, ale łączyły się z kasami silniejszymi finansowo. Postanowienia o połączeniu wydaje sąd i to sąd bada jego prawidłowość.

A nie chodzi przypadkiem o utrzymanie status quo we władzach całego systemu? Niektórzy z członków byłych władz zamkniętych kas twierdzą, że zostały one zlikwidowane tylko dlatego, że sprzeciwiały się Kasie Krajowej. Dzięki fuzjom rosną wpływy największych kas - Stefczyka i Piasta.

- Zadaniem Kasy Krajowej jest nadzór nad sprawnym i zgodnym z prawem funkcjonowaniem kas spółdzielczych. Czasami jako nadzór musimy działać twardo i jest zrozumiałe, że niektórzy nas nie lubią.

Wraz ze swoimi współpracownikami zmonopolizował Pan władzę...

- System spółdzielczy jest tak skonstruowany, że do władz centralnych trafia się z poszczególnych spółdzielni. Więc to naturalne, że we władzach Kasy Krajowej są osoby wywodzące się z kas. Zostali wybrani, bo tworzyli system SKOK-ów od podstaw i mają największe doświadczenie w zarządzaniu nimi.

Ile zarabia prezes Kasy Krajowej?

- Umowa z radą nadzorczą Kasy Krajowej uniemożliwia mi udzielenie tej informacji.

Mówi się, że Pańskie pobory dorównują pensji, którą inkasuje Jan Krzysztof Bielecki, prezes Pekao, drugiego największego banku w Polsce. A on zarabia 100 tys. zł miesięcznie.

- Kto mówi? Proszę podać źródło - sprawdzanie wiarygodności źródła to przecież dziennikarski obowiązek. Nie rozmawiajmy o bezzasadnych plotkach. To bzdura.