W marcu produkcja przemysłowa spadła w ujęciu rocznym o 3,7 proc. To najsłabszy od wielu miesięcy wynik, gorszy od oczekiwań analityków rynkowych. - Nie jestem jednak zaskoczony. To dane spójne z wcześniejszymi informacjami - mówi Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Banku.
Jego zdaniem spadek w znacznym stopniu wynika z tzw. efektu bazy. Chodzi o to, że rok temu - tuż przed wejściem do Unii Europejskiej - ludzie masowo kupowali, a firmy produkowały na potęgę m.in. materiały budowlane, samochody, niektóre produkty spożywcze. Dziś trudno osiągnąć równie dobre wyniki.
- Do tego w tym roku mieliśmy mniej dni roboczych m.in. z powodu świąt wielkanocnych, które wypadły w marcu, a rok temu w kwietniu - dodaje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.
W przetwórstwie przemysłowym produkcja spadła o 4,4 proc., tymczasem rok temu mieliśmy wzrost o 27,6 proc. Pocieszać się jednak możemy tym, że nie we wszystkich działach produkcja malała. I tak produkcja "pozostałego sprzętu transportowego" (czyli nie samochodów, ale np. statków) wzrosła o 10,4 proc., maszyn i urządzeń o 6,9 proc., sprzętu i urządzeń radiowych, telewizyjnych i telekomunikacyjnych o 4,4 proc., w działalności wydawniczej o 4,1 proc. Wiele z tych działów kojarzonych jest z eksportem, wydaje się więc, że nadal będzie on silnym motorem naszej gospodarki. Z danych za dwa pierwsze miesiące tego roku wynika, że umocnienie złotego nie zaszkodziło sprzedaży zagranicznej.
- Drugim motorem wzrostu będą inwestycje. Wprawdzie produkcja budowlana spadła o 3,8 proc., jednak tu też mamy efekt bazy. Rok temu w budownictwie mieliśmy przez dwa miesiące wzrost, a potem produkcja znów była na minusie - mówi Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. Jego zdaniem dobrym prognostykiem dla inwestycji jest wzrost produkcji w firmach specjalizujących się w przygotowywaniu terenów pod budowę - wyniósł on 78 proc. w ujęciu rocznym.
Co dalej z produkcją? Przez kilka miesięcy dane statystyczne nie będą wyglądać dobrze. - Kwiecień będzie koszmarny. Ale od lipca zobaczymy lustrzane odbicie, produkcja zacznie się poprawiać - uważa Petru. Zdaniem Przemysława Kwietnia, doradcy ministra finansów, wciąż możliwe jest uzyskanie 5-proc. tempa wzrostu gospodarczego. Ekonomiści są sceptyczni. Ich zdaniem w pierwszym półroczu możemy liczyć na około 3-proc. wzrost PKB. Żeby w całym roku mieć 5 proc., wzrost w drugim półroczu musiałby przekraczać 6 proc.
W marcu inflacja mierzona cenami produkcji wyniosła 2,2 proc., wobec 3,2 proc. przed miesiącem. - Wzrost cen paliw nie wpłynął na wzrost cen w produkcji, nie wpłynie też na ceny detaliczne - mówi Krześniak. Ekonomiści są zgodni, że dane te pozwalają Radzie Polityki Pieniężnej na kolejną obniżkę stóp procentowych.