Za trzy-cztery lata rurociągiem z bułgarskiego portu Burgas nad Morzem Czarnym do greckiego portu Aleksandrupolis nad Morzem Egejskim popłynąć może ropa naftowa z Rosji, Kazachstanu i Azerbejdżanu. We wtorek w Sofii ministrowie Rosji, Bułgarii i Grecji podpisali porozumienie w sprawie politycznego poparcia tej inwestycji, rozważanej od 1993 r. Rurociąg zyskał już sobie miano "prawosławnego" ze względu na wyznanie dominujące w państwach zaangażowanych w ten projekt.
Koszty budowy rurociągu, który miałby 285 km długości, szacuje się na 700-850 mln dolarów. W pierwszym etapie rurociąg pozwoli na transport do 15 mln ton ropy rocznie, a docelowo nawet do 50 mln ton. Planuje się instalację urządzeń umożliwiających transport różnych gatunków ropy naftowej, których nie należy mieszać - zasiarczonej ropy z Syberii i lekkiej ropy kaspijskiej.
Inwestycją pokierują brytyjsko-rosyjski koncern TNK-BP, rosyjskie koncerny Łukoil i Rosnieft, a także amerykański instytut Cambridge Energy Research Associates oraz grecki koncern Hellenic Petroleum i bułgarska firma budowlana Technoeksportstroj.
Rosja nie zgodziła się zagwarantować dostaw do nowego rurociągu 11-15 mln ton ropy rocznie, na co oczekiwały Grecja i Bułgaria. Minister energetyki Rosji Wiktor Christienko zapowiedział też, że Rosja nie będzie uczestniczyć w finansowaniu inwestycji.
"Przewidujemy zaangażowanie tylko prywatnego kapitału, także rosyjskich kompanii naftowych, gdyż inwestorzy powinni samodzielnie znaleźć odpowiedź na pytanie o opłacalność tego projektu" - stwierdził Christienko.
Rurociąg pozwoliłby na transport rosyjskiej i kaspijskiej ropy naftowej z portów nad Morzem Czarnym z ominięciem cieśnin tureckich. W zeszłym roku opóźnienia w transporcie ropy przez Bosfor zwiększyły koszt ropy o 7 dolarów na tonie. Rocznie te dodatkowe koszty wynoszą 700 mln dolarów, gdyż przez Bosfor z byłych państw ZSRR eksportuje się 100 mln ton ropy rocznie.