ZAiKS chce milionów od kablówek

ZAiKS pozwał do sądu 59 telewizji kablowych, domagając się kilkunastu milionów złotych rzekomych zaległych tantiem. Zwycięstwo może oznaczać podwyżki dla milionów abonentów

Poznański sąd głowił się w ub. tygodniu nad pozwem, jaki Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych skierował przeciw telewizji Antech. ZAiKS domaga się od nadawcy 7,5 tys. zł za należne tantiemy. - W 2003 r. posłowie, nowelizując Ustawę prawo autorskie, zlikwidowali monopol ZAiKS-u na rozliczanie się z autorami i producentami. Wtedy wypowiedzieliśmy im umowę, bo żądali 3,5 proc. od przychodu i wybraliśmy Stowarzyszenie Filmowców Polskich, które inkasowało 2,7 proc. - wyjaśnia Mirosław Warguła, jeden ze współwłaścicieli telewizji Antech nadającej program dla kilku tysięcy poznańskich rodzin. - Od tamtej chwili płacimy tantiemy do SFP i nie mamy żadnych zaległości. Ale przyzwyczajony do monopolu ZAiKS żąda, byśmy im też dalej płacili.

Sędzia Hanna Flisikowska nie potrafiła rozsądzić tej sprawy. W końcu przyznała rację radcom prawnym obu stron, że przepisy prawa autorskiego są nieprecyzyjne. Z akt sprawy wynika, że nie potrafili ich jednoznacznie zinterpretować nawet członkowie ministerialnej komisji prawa autorskiego. Z powodu zawiłości mieli przez wiele miesięcy kłopot nawet z powołaniem arbitra, bo wytypowany ekspert, prof. dr hab. Janusz Barta, odmówił.

Okazało się, że w całej Polsce toczy aż 59 podobnych procesów. I w różnych miastach zapadają sprzeczne wyroki - np. sądy w Gorzowie, Tarnobrzegu, Nowym Sączu czy Białymstoku wydały przynajmniej osiem orzeczeń korzystnych dla ZAiKS-u (ale trzy z nich sąd apelacyjny uchylił). Jest też osiem decyzji - m.in. sądów z Poznania i Bielska Białej -odrzucających pozwy ZAIKS-u. Ostatecznie sędzia Flisikowska zawiesiła postępowanie, oczekując, aż rozstrzygający werdykt w tej sprawie wyda Sąd Najwyższy. Kiedy to nastąpi? Tego nie wie ani ZAiKS, ani radca Krzysztof Sandurski z warszawskiej kancelarii Grynhoff, Woźny i Wspólnicy, która reprezentuje wszystkie pozwane telewizje. W miejsce ZAiKS-u wybrały one nie tylko SFP, ale też m.in. Związek Producentów Audio-Video, Związek Artystów Scen Polskich, Związek Stowarzyszeń Artystów Wykonawców STOART czy Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych SAWP.

Telewizje nie poddają się, bo ich zdaniem żądania ZAiKS-u są bezprawne. W ustawie doczytali się, że nie ma on prawa do tantiem za "reemisję utworów audiowizualnych". Tymczasem zastępca dyrektora generalnego ZAiKS-u Krzysztof Szuster twierdzi, że "kablówki" powinny płacić, bo jego firma ma prawo do scenariusza, dialogów, choreografii, utworów literackich czy muzycznych. - To oznacza, że w przypadku "Skrzypka na dachu" kablówki mogą płacić innej firmie za reemisję filmu, ale nam osobno za piosenki, dialogi, układy taneczne, scenariusz, reżyserię - tłumaczy. - Domagamy się w sumie kilkunastu milionów złotych i nie zamierzamy tego darować. Musimy rozliczyć się z autorami, którzy tych pieniędzy od nas oczekują.

Mirosław Warguła twierdzi, że usankcjonowanie tego byłoby utrzymaniem monopolu ZAiKS-u, co jest sprzeczne z europejską zasadą wolnej konkurencji. Ewentualne zwycięstwo Związku musiałoby pociągnąć za sobą podwyżki abonamentu. - Kablówki są dziś obłożone kosztami do granic możliwości i nie będą w stanie znaleźć pieniędzy na tak wysokie roszczenia. Zapłacą telewidzowie - przestrzega prezes poznańskiego Antechu.