Co dobre dla posłów, a co dla polskiej wsi

Niespodziewanie prezydent nie podpisał ustawy o nawożeniu, mimo iż mogła się ona podobać wyborcom. Uchwalając ją bowiem, posłowie dużo mówili o ochronie środowiska i walce z zachodnim kapitałem

Ustawę, a właściwie jej nowelizację, przygotował rząd, ale posłowie w Sejmie tak ją "poprawili", że stała się bublem prawnym mogącym przynieść straty ekonomicznie i społeczne.

Po przeróbkach poselskich ustawa m.in. nakazuje rolnikom hodującym ponad 2 tys. świń nakrycie zbiorników na gnojowicę sztywnym pokryciem do 1 maja br.

Takiego obowiązku nie ma w żadnym kraju na świecie. Inicjatorzy zmian, na czele z szefem sejmowej komisji rolnictwa posłem Wojciechem Mojzesowiczem, nie ukrywali, że ustawa jest wymierzona w wielkich hodowców. Dla wielu posłów rolników są oni konkurencją konkurencji. Uchwalając ustawę, praktycznie niewykonalną, pozbywali się z rynku ok. 2,5 tys. największych dostawców wieprzowiny.

Według prof. Katarzyny Duczkowskiej-Małysz, doradcy prezydenta do spraw rolnych, ustawa już z punktu widzenia prawnego obarczona jest podwójnym grzechem.

odbiera rolnikom prawa nabyte - w obowiązującej ustawie z 2001 r. mieli oni czas na dostosowanie się do wszelkich wymogów unijnych aż do 2008 r.

ustawa nie daje vacatio legis: gdyby prezydent ją podpisał, to na wprowadzenie zmian hodowcy mieliby miesiąc, a chodzi o gigantyczne inwestycje, na które potrzebny jest nie tylko projekt budowlany i zgoda samorządu, ale często zmiana planów zagospodarowania przestrzennego.

Sami hodowcy ostrzegają, że ustawa grozi zamknięciem wielu ferm świńskich (produkujących 12 proc. świń), wzrostem bezrobocia (30 tys. osób), stratami finansowymi dla rolników i przetwórców oraz wzrostem cen wieprzowiny w sklepach. W sumie polską wieś kosztowałoby to 4 mld zł rocznie.

Na ustawie skorzystaliby rolnicy, którzy hodują mniej niż 2 tys. sztuk świń rocznie - bo cena wieprzowiny wzrośnie, a pasze, czyli koszty produkcji znacznie stanieją.