Lubelski KIK zostaje z Benderem

Ryszard Bender pozostanie prezesem lubelskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Zadecydowało o tym niedzielne walne zgromadzenie

Pod koniec lutego arcybiskup Józef Życiński odebrał Klubowi Inteligencji Katolickiej w Lublinie, kierowanemu przez Ryszarda Bendera, prawo do określenia "katolicki". Wcześniej przez wiele miesięcy arcybiskup domagał się od Bendera przestrzegania "zasad etyki katolickiej".

Bender zapraszał do Lublina antysemickich prelegentów, bronił w Radiu Maryja Dariusza Ratajczaka zaprzeczającego zbrodni oświęcimskiej, zwolnił z pracy jedyną żywicielkę rodziny. Kiedy arcybiskup ogłosił decyzję, Bender posunął się do szantażu - oskarżył o współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL kilku członków KIK i zagroził, że to samo zrobi wobec osób z otoczenia metropolity.

Arcybiskup gróźb się nie przestraszył. Ogłosił, że przywróci klubowi prawo do nazwy "katolicki", jeżeli walne zgromadzenie członków klubu wybierze władze gwarantujące "katolicki charakter KIK-u".

Walne odbyło się w ostatnią niedzielę. Wstępu bronili młodzieńcy z mieczykami w klapach. - Było ich czterech. Sprawdzali, czy nazwiska wchodzących są na liście. Zaprotestowałem. Byłem przecież wiceprezesem KIK-u! Kiedy zapytałem Bendera, kim i po co są, odparł: - Mają pilnować porządku. Od innego członka zarządu usłyszałem że "musimy zabezpieczyć się przed "Gazetą Wyborczą"" - opowiada wzburzony dr Duda, wtedy jeszcze wiceprezes KIK-u.

Na walne przybyło ok. 35 na 50 uprawnionych członków.

Ostatnio Bender wprowadził do KIK-u kilku nowych członków - ludzi, których był pewny. - Jakiś miesiąc temu na spotkaniu władz klubu przedstawił nam kandydatury. Upierał się, by od razu dostali status członków zwyczajnych, dzięki czemu będą mogli głosować na walnym. Protestowałem, ale bezskutecznie - mówi Duda.

Wśród "nowych" są np. Leszek Gregorowicz, sekretarz wojewódzki LPR, czy Mirosław Król, starosta powiatu świdnickiego, stały felietonista Radia Maryja.

Edward Balawajder, były dyrektor biura lubelskiego KIK: - Uważam, że wprowadzenie na walne "nowych" to ordynarna manipulacja.

W niedzielę po burzliwej dyskusji na temat stanowiska klubu wobec abp. Życińskiego z funkcji wiceprezesa zrezygnował dr Duda. Uważał on, że KIK musi porozumieć się z metropolitą. Zaproponował, żeby władze KIK-u podały się do dymisji, jeżeli w ciągu roku nie uda im się osiągnąć w rozmowach z Życińskim konsensusu. Walne zgromadzenie odrzuciło ten pomysł.

Z władz klubu Bender wyeliminował opozycję. Sam nadal jest prezesem.

Do zarządu wchodzą: jako przewodniczący komisji rewizyjnej prof. Jan Ziółek, kolega Bendera z KUL (jeden z sygnatariuszy listu do biskupa Essen, w którym kilku profesorów KUL z Benderem na czele protestowało przeciwko przyznaniu nagrody za zasługi dla katolickiej nauki społecznej Władysławowi Bartoszewskiemu), wiceprezesi - eurodeputowany prof. Mirosław Piotrowski, uczeń Bendera i jego bliski współpracownik, oraz - na miejsce dr. Dudy - Mirosław Król.

Chcieliśmy zapytać Bendera o nowych członków i sytuacje w KIK-u, ale nie chciał rozmawiać.

Bardziej otwarty był profesor Piotrowski. - Jeżeli chodzi o nowych członków, to i tak niewiele zmienili. Za zarządem głosowała ogromna większość obecnych - powiedział. Jego zdaniem nie było żadnej manipulacji. - Nowi ludzie byli potrzebni. Chodziło o odmłodzenie klubu, bo odeszło z niego w ostatnim czasie trochę ludzi.

- Lubelski KIK świadomie umieścił się poza Kościołem. Jeśli chcą być uczciwi i konsekwentni wobec własnych wyborów, powinni zmienić nazwę stowarzyszenia - powiedział KAI prezes warszawskiego KIK-u Piotr Cywiński.

Sam Bender w rozmowie z KAI stwierdził, że podczas niedzielnego spotkania postanowiono, że prezes i zarząd będą się starać o spotkanie z metropolitą Życińskim i wyjaśnienie spraw spornych. - Będę się starał prosić księdza metropolitę o spotkanie. Czy wyrazi zgodę, nie wiem - powiedział Bender.

Dla Gazety: ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik metropolity lubelskiego

Dekret ogłoszony w lubelskich kościołach w ostatnią niedzielę lutego obowiązuje. Oznacza to, że lubelski KIK nie może być łączony z Kościołem. I tak będzie, dopóki władze klubu nie zrealizują warunków określonych w dekrecie, a więc nie wybiorą władz gwarantujących jego katolicki charakter. Działalność KIK-u musi być też uzgadniana z jego kapelanem. Nie chcę komentować faktu, że Bender utrzymał stanowisko prezesa. Uważam, że najważniejsze dla organizacji, która chce uchodzić za katolicką, jest podporządkowanie się postanowieniom dekretu.