Andrzej Olechowski*: Decyzję podejmie 28 kwietnia walne zgromadzenie akcjonariuszy.
- Zwrócili się do mnie head hunterzy. Vivendi szukał "starszej figury" w naszym regionie. Rada nadzorcza składa się z osób doświadczonych i prezesów dużych firm. Rozumiem, że chodziło im o osobę w regionie rozpoznawalną. Vivendi jest w Polsce zaangażowane głównie przez telewizję płatną Canal+, ale ma też inne inwestycje.
- Prezes Vivendi zapewnił mnie, że nie ma takiego związku. Tym sporem prawnym wcześniej się nie interesowałem.
- To zrobiliby błąd, bo mogę pomóc tylko tak jak pozostali członkowie rady nadzorczej. To jest poważny spór prawny, a ja nie jestem człowiekiem, który sprawia, że deszcz pada.
- Nie sądzę. Przede wszystkim ja nie pełnię żadnej funkcji w PO. Ponadto ten spór nie ma kontekstu politycznego. To spór prawny i biznesowy między prywatnymi podmiotami. I rząd nie jest weń zaangażowany.
- To normalne działania kogoś, kto ma kłopoty i jest w sporze w jakimś kraju. Stara się poinformować o tym władze i zaskarbić sobie ich życzliwość.
- Dopiero zamierzam zorientować się w tej sprawie. Może będę mógł być pożyteczny w rozwiązaniu konfliktu.
- Choć zamierzam dalej wypowiadać się na tematy polityczne, zwłaszcza dotyczące polityki zagranicznej, trudno klasyfikować mnie teraz jako polityka. W okresach, gdy nasilałem działalność polityczną, rezygnowałem z działalności gospodarczej, w tym z udziału w radach nadzorczych. Tak było np. podczas wyborów prezydenckich w 2000 r. Teraz jest odwrotnie - coraz bardziej angażuję się w funkcje biznesowe. Oznacza to, że nie zamierzam aktywnie uczestniczyć w polityce i startować w wyborach. Gdyby miało być inaczej, nie angażowałbym się na czteroletnią kadencję do rady nadzorczej Vivendi. Oczywiście nie mogę zagwarantować, że kiedyś nie zmienię zdania.
*Andrzej Olechowski był w 1992 roku ministrem finansów, w latach 1993-95 ministrem spraw zagranicznych, zaś w 2000 r. kandydatem na prezydenta RP. Obecnie jest m.in. członkiem rady nadzorczej Banku Handlowego i członkiem zarządu Euronetu.