Edward M., biznesmen z amerykańskim paszportem, ścigany dziś pod zarzutem nakłaniania do zabójstwa gen. Marka Papały, zatrzymany w lutym 2002 r., został niemal natychmiast zwolniony. Zdążył jeszcze odwiedzić bankiet organizowany przez Romana Kurnika, byłego szefa kadr w SB, wówczas w gabinecie politycznym szefa MSWiA, i zniknął z Polski. Później już się tu nie pojawił.
Spekulacje na temat nacisków na zwolnienie dobrze widzianego w establishmencie SLD biznesmena nie milkną. - Ta sprawa ukręcona została w świetle jupiterów - powiedział wczoraj PAP Zbigniew Ziobro (PiS) i zapowiedział jej wyjaśnienie po wyborach przez Komisję Prawdy i Sprawiedliwości, superurząd, który PiS chce powołać. Podejrzenia o poddanie się naciskom kierowane są głównie pod adresem prokuratora krajowego Karola Napierskiego i polityków SLD.
Trop może jednak prowadzić również do służb. Według naszych źródeł Edward M. od lat współpracował z polskimi tajnymi służbami. Najpierw z SB, potem UOP i ABW. To dlatego w lutym 2002 r. UOP dawał gwarancje, że można go wypuścić, a on będzie stawiał się na przesłuchania - dowiedziała się "Gazeta". Gdy w lutym 2002 r. M. został zatrzymany, oficerowie prowadzący M. byli przekonani, że łączenie go z zabójstwem Papały to błędny trop. Szef Zarządu Śledczego UOP płk Ryszard Bieszyński, przyszedł do prokuratury apelacyjnej, która miała zadecydować, czy wystąpić o aresztowanie M., i przekazał część informacji na temat związków biznesmena ze służbami. - Ale nie mógł podać szczegółów - twierdzi rozmówca "Gazety".
Z narady Bieszyńskiego z prokuratorami na zewnątrz wydostała się wiadomość, że pułkownik stwierdził: "Edward jest pod kontrolą". - Edward M. dostarczał informacji o środowisku polonijnym, ale był też cennym źródłem wiadomości, mówiąc najostrożniej, o naszych sojusznikach z USA. Ujawnienie bliższych informacji na ten temat mogłoby źle wpłynąć na nasze stosunki z Amerykanami - podkreśla nasz rozmówca.
Napierski tej wersji zdecydowanie zaprzecza.
Tymczasem dziwne zdarzenia wokół Edwarda M. nie ustają i dziś, gdy ma status podejrzewanego. Już wczoraj ujawniliśmy, że prawdopodobnie został ostrzeżony przed grożącym mu znów zatrzymaniem. 9 marca był w Kanadzie, w Vancouver. Wymknął się i wrócił do USA, których ma obywatelstwo. Postanowienie o przedstawieniu zarzutu Edwardowi M. zostało wydane 25 stycznia 2005 r. 1 lutego Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy wydał postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu na 14 dni od daty zatrzymania. Dało to podstawę do rozpoczęcia międzynarodowych poszukiwań. - Prokuratura Apelacyjna w Warszawie uzyskała wiarygodną informację, że Edward M. wiedział o tym, że jest poszukiwany, zanim to ujawniliśmy - powiedział nam prok. Zbigniew Jaskólski, rzecznik warszawskiej prokuratury apelacyjnej.