Fortuna dla menedżerów Lotosu

Zarząd Grupy Lotos proponuje dla swoich menedżerów program motywacyjny o wartości blisko 180 mln zł. Decyzje o wprowadzeniu tak hojnych zachęt mają zapaść jeszcze przed wprowadzeniem Lotosu na giełdę. To skok na kasę - oceniają analitycy i politycy

Decyzje o wprowadzeniu tak hojnych zachęt mają zapaść jeszcze przed wprowadzeniem Lotosu na giełdę, na zaplanowanym za dwa tygodniu walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki. W najbliższych miesiącach ta państwowa firma ma trafić na giełdę w Warszawie.

Podjęcie decyzji jeszcze w tym miesiącu postawi przed faktem dokonanym nowych akcjonariuszy spółki, którzy kupią akcje w ofercie publicznej. Obecnym szefom zapewni gigantyczne profity. Zmienić program menedżerski będzie bowiem bardzo trudno.

Ile osób skorzysta z programu? Na jakich warunkach dostaną akcje? Dlaczego decyzje mają być podjęte teraz? Rzecznik grupy Lotos Marcin Zachowicz odmówił nam tych informacji. Z ogłoszenia Grupy Lotos można się tylko dowiedzieć, że akcje menedżerskie szefowie spółki będą mieli prawo objąć do końca 2010 r.

Z naszych informacji wynika, że chodzi o niebagatelne pieniądze. Zarząd Lotosu zaproponował, aby akcjonariusze gdańskiej spółki podjęli uchwałę o emisji do 6 mln dodatkowych akcji na program motywacyjny dla kadry menedżerskiej. Biorąc pod uwagę przewidywaną cenę akcji Lotosu w czasie giełdowego debiutu (25,7-28,6 zł), pakiet akcji przeznaczonych dla menedżerów będzie wart 154-172 mln zł.

Skok na kasę

- Jestem zwolennikiem programów motywacyjnych dla szefów spółek. Ale pod warunkiem, że są one powiązane ze wzrostem wartości firmy. W polskich realiach niestety często bywa tak, że nie patrząc na rezultaty firmy, menedżerowie i tak dostają duże pieniądze - mówi Adam Ruciński zarządzający w TFI PZU.

Zdaniem Rucińskiego szczegóły programu akcji menedżerskich powinny być podane do publicznej wiadomości. Tymczasem w programie zgromadzenia akcjonariuszy nie ma mowy o przyjęciu regulaminu programu motywacyjnego dla menedżerów, czyli dokumentu określającego warunki korzystania z tego programu. W praktyce więc nie wiadomo, za co i z jakiej okazji szefowie Lotosu dostaną akcje.

- Wygląda to na typowy skok na kasę. Kierownictwo firmy chce przyjęcia programu jeszcze przed zmianą akcjonariatu - uważa proszący o anonimowość analityk dużej instytucji finansowej.

- Po wejściu na giełdę mogłoby się okazać, że nowi akcjonariusze stawialiby wysokie wymagania zarządowi, np. uzależniliby program motywacyjny od wzrostu wartości firmy. A tak problem z głowy, bo nowi akcjonariusze staną przed faktem dokonanym - dodaje nasz rozmówca.

Jego zdaniem optymalny - co do terminu ustanowienia - był program menedżerski w PKN Orlen. W płockiej spółce program został przyjęty w maju 2000 r., pół roku po debiucie giełdowym Orlenu. Akcje zaoferowane wtedy kadrze kierowniczej Orlenu miały stanowić do 2,6 proc. kapitału akcyjnego tej firmy. Warunki były tak wyśrubowane, że program nie został w pełni zrealizowany.

Dla menedżerów Lotosu przygotowano hojniejsze zachęty - oferowane im akcje mają stanowić do 5 proc. kapitału (licząc już po emisji nowych akcji dla inwestorów giełdowych).

Zarobek kosztem spółki

Zdaniem analityków wprowadzenie programu menedżerskiego przed debiutem giełdowym może negatywnie wpłynąć na wycenę spółki. Skarb państwa dostałby więc mniej pieniędzy do budżetu, niż planował.

- Z pewnością będzie brany pod uwagę przez analityków. Pamiętajmy, że po przejściu na międzynarodowe standardy rachunkowości programy motywacyjne wpływają na wyniki finansowe firm - wyjaśnia Adam Ruciński.

Jak proponowany przez zarząd Lotosu program motywacyjny ocenia Ministerstwo Skarbu? Zadzwoniliśmy do rzecznika prasowego. - Sprawę tę omawiało we wtorek kolegium ministerstwa. Po posiedzeniu wszystko wskazuje na to, że o programie motywacyjnym dla menedżerów Lotosu będziemy mogli rozmawiać dopiero wtedy, kiedy spółka będzie już na giełdzie. Podtrzymujemy zaś wcześniejsze plany, aby do debiutu Lotosu doszło jeszcze w pierwszej połowie tego roku - powiedział nam rzecznik Ministerstwa Skarbu Janusz Kwiatkowski.

- Jestem za programami motywacyjnymi, bo wymuszają one na kierownictwach spółek lepsze zarządzanie. To nie jest jednak dobry pomysł, by program dla Lotosu ustanawiać już teraz. Powinni się nim zająć akcjonariusze po wejściu spółki na giełdę i zmianach w akcjonariacie - uważa Krzysztof Żyndul, prezes Nafty Polskiej - państwowej spółki, która jest głównym akcjonariuszem Lotosu.

Giełdowy debiut Lotosu

Za dwa tygodnie akcjonariusze Grupy Lotos (dawnej Rafinerii Gdańskiej) mają podjąć uchwałę o nowej emisji 35 mln akcji o wartości nominalnej 35 mln zł. Akcje te zostaną przeznaczone do sprzedaży na giełdzie. Ich sprzedaż ma przynieść kwotę w granicach od 900 mln do 1 mld zł - zapowiedział kilka dni temu w wywiadzie dla agencji Reuters prezes Nafty Polskiej Krzysztof Żyndul. Nafta Polska oczekuje więc, że cena akcji Lotosu w czasie giełdowego debiutu ukształtuje się w granicach między 25,7 a 28,6 zł.

Według szefów Lotosu spółka mogłaby zadebiutować na GPW we wrześniu. Ministerstwo Skarbu twierdzi jednak, że debiut jest możliwy jeszcze w pierwszym półroczu.

Lotos to drugi co do wielkości - po PKN Orlen - krajowy producent paliw. W skład firmy wchodzi dawna Rafineria Gdańska oraz trzy małe zakłady z południa kraju: Czechowice, Jasło i Glimar. Do grupy należy także spółka wydobywcza Petrobaltic. (