Czy da się uratować proces FOZZ

PiS i LPR żeby ratować proces FOZZ przed przedawnieniem, chcą dokonać błyskawicznej zmiany prawa o przedawnieniu.

Ostatnie zarzuty w sprawie FOZZ przedawniają się w lecie przyszłego roku. PiS chce, żeby - jeśli prokuratura postawi zarzuty - do okresu przedawnienia doliczano nie pięć, ale dziesięć lat. LPR natomiast chce, żeby przestępstwa związane z prywatyzacją i spłatą zadłużenia zagranicznego PRL wydłużyć z 10 do 20 lat.

Ewa Siedlecka: Czy taka zmiana miałaby wpływ na przedawnienie się afery FOZZ?

- Oczywiście, że nie! Kardynalna zasada prawa karnego mówi, że nie działa ono wstecz na niekorzyść oskarżonego. Gdyby Sejm chciał tę zasadę zmienić, to są jeszcze konwencje międzynarodowe, które Polskę wiążą. Nie sądze, żeby np. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał takie prawo za dopuszczalne.

A może polskie okresy przedawnienia są za krótkie?

- Krótkie nie są, bo wynoszą od 3 lat do 30 lat, przy zbrodniach. Oczywiście można je wydłużyć, albo nawet znieść, tylko obawiam się, że w ten sposób naszym organom ścigania i wymiarowi sprawiedliwości jeszcze mniej się będzie śpieszyło.

A co Pan myśli o propozycji PiS sprowadzania adwokatów na rozprawy siłą i aresztowania ich za uporczywe niestawianie się w sądzie?

- Kompletne pogwałcenie prawa do obrony. Jak można sobie wyobrazić sprawiedliwy proces, w którym stronę reprezentuje adwokat pozbawiony wolności?

Jednak ten pomysł sprowokowała sama adwokatura.

- Oczywiście. Ale nie wolno reagować na zasadzie gaszenia pożaru. Gdyby proces FOZZ dobrze przygotowano i sprawnie prowadzono, to nie byłoby teraz zagrożenia zerwaniem go przez adwokatów. Jest już za późno na nerwowe ruchy. Trzeba spokojnie pomyśleć o rozwiązaniach na przyszłość.

Jakich?

- Choćby takich, jak chce PiS, by karać adwokata grzywną za nieusprawiedliwioną nieobecność w sądzie. To przypomina rozwiązanie amerykańskie: grzywny za obrazę sądu. Można też na wszystkich adwokatów rozszerzyć przepis, że jeśli klient straci zaufanie do obrońcy z urzędu, to broni on dalej, do czasu przejęcia obowiązków przez nowego. Można wreszcie - na wzór prawa cywilnego - wprowadzić pojęcie nadużycia prawa. Jeśli oskarżony lub adwokat nadużywają prawa do obrony - to przełamanie takiego nadużycia przez sąd nie byłoby naruszeniem prawa do obrony. Np. sąd mógłby nie dać wiary oskarżonej, która nagle, już po zamknięciu przewodu sądowego traci zaufanie do obrońcy, kiedy jedynym jego zadaniem pozostaje wygłoszenie mowy końcowej (tak właśnie zrobiła oskarżona w procesie FOZZ).

Rozsądne rozwiązania mogą zaproponować tylko fachowcy, a nie politycy w charakterze kiełbasy wyborczej.