Kazimierz Kik: Jest to wiadomość z dawna oczekiwana, pan Hausner już to zapowiadał. Zresztą w momencie, kiedy pan prezydent zdecydował się na tworzenie własnego ruchu lewicowego, sprawa odejścia części ludzi z SLD była przesądzona.
Kazimierz Kik: Na pewno jest brany pod uwagę.
Kazimierz Kik: Niewykluczone, ale podchodziłbym do tej tezy ostrożnie. Plan Hausnera demontowany był przez dłuższy okres czasu, zatem miejsca i czasu na odejście było sporo. To jest raczej związane z nowymi inicjatywami.
Kazimierz Kik: Inicjatywa dotyczy ludzi, którzy są w rządzie, pan Belka, pan Cimoszewicz. Dla nowej koncepcji, ugrupowania centowego, jest sprawą niezwykle ważną, aby tworzyli go ludzie, którzy są ludźmi znaczącymi na obecnym także etapie. Może tak być, że ten rząd zerwie całkowicie z SLD.
Kazimierz Kik: Ma pan absolutną rację. Od początku transformacji wszystkie ugrupowania przyjęły umowne formuły. Lewica, która była partią post pzprowską, los skazał ją na bycie lewicą, akurat, dlatego że Solidarność była prawicą.
Kazimierz Kik: U nas tak się złożyło, że na czele Solidarności byli ludzie, którzy przyjęli formułę prawicy, i to tak skręciło. Scena polityczna jest zupełnie nieczytelna i formuły przyjmowane przez partie są nieautentyczne.
Kazimierz Kik: To jest bardzo racjonalne. Podziały historyczne na tyle zniekształcają scenę polityczną, że czynią jej krzywdę. Te tendencje z kręgu UW świadczą o tym, że odchodzi z lewicy nurt liberalny. Weźmy Plan Hausnera, on dla finansów miał istotne znaczenie, ale odbiegał od priorytetów socjaldemokratycznych. Zaczynał od emerytów i rencistów. Cała polityka planu Hausnera była w kręgu myśli UW.
Kazimierz Kik: Ma pan na pewno rację, ale to jest autentyczne oddolne ustawienie się społeczeństwa. Nie pojawiła się intelektualna siła, która byłaby w stanie przekonać społeczeństwo do zmian.
Kazimierz Kik: Ja myślę, że w tych wyborach jeszcze nie będzie miejsca na to. Polaryzacja społeczna w sensie dochodów powiększa się, czyli zmniejsza się elektorat centrum, coraz większa część ludzi jest biedniejsza. Natomiast w perspektywie dalszej, jesteśmy członkami UE, zatem pewne korekty rządów socjaldemokratycznych będziemy musieli czynić, w stronę rynkowej perspektywy. Nie będzie miejsca na klasyczną socjaldemokrację, przynajmniej u władzy, ponieważ nie będzie miejsca na prowadzenie polityki klasycznej socjaldemokracji, w ramach całej polityki gospodarczej Unii. A jednocześnie nie ma tam miejsca na skrajnie prawicowe postawy, priorytetem Unii staje się aspekt socjalny. Dlatego w perspektywie widzę miejsce dla politycznego centrum, ale jeszcze polski elektorat znajduje się w innym miejscu.
Kazimierz Kik: Jeśli popatrzymy na programy gospodarcze i socjalne to nie sądzę. Ale tam jest wielkie pomieszanie na lewicy, programy napotykają na ogromną barierę wyzwań związane z globalizacją. To nie przystaje do tych formuł socjalnych. Tam jest wielkie pomieszanie.
Kazimierz Kik: Obawiam się, że w tych wyborach jeszcze tak. Jest to za sprawą prawicy, idzie ku polaryzacji politycznej w kampanii wyborczej. Każda polaryzacja polityczna to jest tak dalekie skłócenie społeczeństwa, że wszystko to co zdynamizowane ginie. Wydaje mi się, że rozsądny głos ludzi centrum zniknie. Wtedy, jak w kokonie te kilkanaście procent może paść na SLD, który będzie postrzegany przez tradycyjny elektorat, na którego racjonalne oddziaływanie nie ma efektu, a nie ma tego racjonalnego oddziaływania, czyli nie ma tych koncepcji mówiących o wielkim kompromisie historycznym w Polsce.