Jerzy Pomianowski: Podziwiam pani odwagę, zaprosiła pani kogoś z listy Wildsteina.
Jerzy Pomianowski: To prawda. W statucie KPZZ był paragraf że każdy członek partii ma prawo do pośmiertnej rehabilitacji. U nas lepiej, można się jej doczekać za życia.
Jerzy Pomianowski: Jeszcze nie, ale mam nadzieję że tacy ludzie jak Olbryski, Gluza, Staniszkis, Paczkowski przestaną być wiórami, które lecą gdy rąbie się drwa.
Jerzy Pomianowski: Nie, to są zwykłe targi o stołki. Moroz, który jest wybitnym przywódcą socjaldemokracji ukraińskiej zażądał zwiększenia ilości foteli ministerialnych i gubernatorskich dla swoich ludzi.
Jerzy Pomianowski: Gorąco tego życzę, Julia Tymoszenko wie czego chce.
Jerzy Pomianowski: Mnie się wydaje, że ten przełom dopiero się zapowiada i zależy od tego czy zrobimy kilka bardzo praktycznych pierwszych kroków, po to żeby rzecz nie skończyła się typowym słomianym ogniem. Konieczne są kroki, które mają dać Ukrainie poczucie łokcia, następnie wciągnąć do współpracy z Unią Europejską, tu jest wielka zasługa naszych euro deputowanych i prezydenta Kwaśniewskiego, to on torował drogę Ukrainy do Europy. Dalej trzeba zapewnić suwerenność energetyczną, i tu sprawa rurociągu Odessa-Brody, zaprzepaszczona być może, mam nadzieję że to się da odrobić.
Jerzy Pomianowski: Niestety są zaniedbania, które są winą wszystkich rządów po czerwcowych. Sprawa Ukrainy została odsunięta na bok, mieliśmy świetne stosunki z zachodem, ale jeśli chodzi o politykę wschodnią, to, o co walczył Giedroić i Nowak-Jeziorański, zostało zaniedbane. Są to też sprawy, które nas nic kosztować nie będą, jak otwarcie polsko-ukraińskich uczelni, zarówno w Lublinie jak i w Przemyślu, jak w Krzemieńcu, gdzie urodził się Słowacki.
Jerzy Pomianowski: Ma pani wielką rację, wszystko co zrobimy powinno być wyrazem naszego zerwania z przeklętą tradycją dominacji na Ukrainie. W istocie walka o te ziemie była jedynym powodem wielowiekowych wojen i bitew. Jeśli krajom zapewni się suwerenność, jeżeli Ukraina nie będzie przedmiotem walki miedzy Rosją i Polską to wtedy zniknie przyczyna tych wszystkich nieporozumień. Jesteśmy pierwszy raz, od lat 300, w momencie, kiedy nie grozi nam los ziarna w żarnach. I to jest możliwe tylko wtedy, jeżeli podtrzyma się niepodległość Ukrainy.
Jerzy Pomianowski: Sądzę, że tak. Nie ona jest najważniejszym przedsięwzięciem...
Jerzy Pomianowski: Oczywiście, to jest wspólna tradycja, tam się narodziła szkoła ukraińska, szkoła która powinna być dumą obu narodów.
Jerzy Pomianowski: Nie całego kościoła, tylko części naszej hierarchii, która od lat nie wyraża poparcia dla sprawy beatyfikacji wielkiego metropolity unickiego, Szeptyckiego, który był nie tylko przywódcą duchowym i narodowym. On przed rzezią wołyńską wydał słynne orędzie, w którym nawoływał do zaprzestania wzajemnych rzezi i tej czystki etnicznej, którą nacjonaliści ukraińscy chcieli zapewnić. Byli tam większością, to prawda, ale to wcale nie prawda, że demokracja polega na tym, żeby to większość dyktowała swoje życzenia. Kołakowski powiedział, że jeśli 51% zwycięzców w wyborach zechce wyrżnąć pozostałych 49% to on ma w nosie taką demokrację. Jeśli chodzi o Szeptyckiego, to naprawdę pomoc Kościoła mogłaby dużo zdziałać, i to mogłoby zjednać Ukraińców.
Jerzy Pomianowski: Proszę mi wierzyć, że ta sprawa nie jest aż tak ważna. Proszę mi wierzyć, że o wiele ważniejsze jest wysłuchanie tego co nam Giedroić w testamencie zostawił i co dotyczy naszych stosunków z Ukraińcami i Rosjanami.