Konferencja w Fundacji Batorego: Korupcja powszednia, ale mniej tolerowana

Więcej spraw o łapówkarstwo, mniejsze społeczne przyzwolenie społeczne na korupcję, surowsze prawo - tak Fundacja Batorego podsumowała wczoraj pięć lat jej programu ?Przeciw korupcji?.

- Najbardziej zmieniło się to, że przed '99 rokiem oficjalnie nie zauważało się problemu korupcji, to dziś mówią o niej wszyscy - mówił Ludwik Dorn, poseł PiS.

Zmieniło się prawo. Przede wszystkim zauważono problem konfliktu interesów i licznymi przepisami zakazano łączenia funkcji we władzach publicznych z działalnością gospodarczą. Wprowadzono jawność oświadczeń majątkowych polityków i sędziów, zaostrzono kary za łapownictwo, złamano solidarność biorącego i dającego, gwarantując temu ostatniemu bezkarność, jeśli doniesie.

Zezwolono w śledztwach dotyczących korupcji na podsłuchy i prowokację. Wprowadzono nowe przestępstwa: handel wpływami, łapówki w sporcie i prywatnym biznesie.

Być może to spowodowało, że blisko czterokrotnie wzrosła liczba postępowań w sprawach o łapówki: w 1999 r. było ich 1014, a w zeszłym - 4014. - Korupcja w naszym regionie Europy zmienia oblicze: mniej jest małej korupcji urzędniczej, a rośnie korupcja na styku biznesu i polityki - ocenia Miklos Marschal z Transparency International.

Zdaniem Jacka Wojciechowicza z Banku Światowego wielką rolę odegrały organizacje pozarządowe: zarówno te, które - jak np. Instytut Spraw Publicznych badały samo zjawisko i monitorowały działanie prawa, jak i te, które edukują społeczeństwo i patrzą władzy na ręce.

Ciekawe dane pokazała Transparency International: spośród siedmiu nowych członków UE z naszej części Europy w Polsce najmniej osób deklaruje, że osobiście zetknęło się z korupcją (u nas - 3,5 proc., gdy np. w Estonii 6 proc., a w Czechach - 4,2).