Chorzy na czerniaka liczyli, że Ministerstwo Zdrowia sfinansuje ich kurację

Ponad 200 chorych na czerniaka musi płacić z własnej kieszeni za kontynuowanie leczenia. NFZ obiecywał pomoc we wrześniu, chorzy do tej pory jej nie odczuli. Teraz liczą na Ministerstwo Zdrowia

W lipcu "Gazeta" ujawniła, że 200 chorych na czerniaka leczonych w Wielkopolskim Centrum Onkologii musi płacić za terapię. Pacjenci z całej Polski latami przyjeżdżali do Poznania, aby brać udział w programie badawczym Komitetu Badań Naukowych. Dostawali za darmo szczepionkę na czerniaka. Efekty były obiecujące. Odkąd jednak program się skończył (w grudniu 2003 r.), pacjenci muszą płacić za lek. KBN tłumaczy, że opłaca tylko badania, a nie leczenie. A na terapię wielu chorych nie stać. - Lek kosztuje 400 zł, a ja mam 600 zł renty - żali się Mirosława Skitek z Poznania. - Mam kłopoty, aby opłacić podróż do Poznania, a co tu mówić jeszcze o płaceniu za terapię - dodaje pani Anna z Leszna.

Szpital płacił za chorych jeszcze przez pół roku. Mimo obietnic nie pomógł też NFZ. - Szczepionka stosowana u chorych na czerniaka nie jest lekiem, nie została zarejestrowana. Jej podawanie ma charakter eksperymentu, a Fundusz nie finansuje takich projektów - wyjaśnia Agnieszka Olbrot z biura rzecznika NFZ w Poznaniu.

Prof. Andrzej Mackiewicz z Wielkopolskiego Centrum Onkologii przesłał projekt sfinansowania szczepionki do Ministerstwa Zdrowia. - Nie możemy finansować eksperymentu - powiedzoał wczoraj Paweł Trzciński, dyrektor biura prasy i promocji ministerstwa. - Gdybyśmy go opłacili a np. okazałoby się, że lek ma skutki uboczne, to my bylibyśmy odpowiadali za stan pacjentów.

Chorzy są załamani. - Skutki uboczne? Co mnie obchodzą, gdy mogę umrzeć - mówi pani Anna.

Co to jest czerniak?

To nowotwór, najgroźniejsza choroba skóry. W zasadzie nie reaguje na leki. W Polsce co roku zapada na tę chorobę ok. 1500 osób, z czego prawie 900 umiera.