Skąd się to bierze? W jakiejś mierze to na pewno skutek kolejnych afer, słuchania narzekań rodziców, ale specjaliści zwracają uwagę na coś jeszcze. - Młodzieży nie uczy się do demokracji. Stawia się na indywidualny sukces, rywalizację, przebojowość, a nie mówi się o wspólnocie. Taki obraz dominuje w mediach, to dzieciom mówią rodzice i nauczyciele - twierdzi socjolog prof. Hanna Świda-Ziemba.
Do tego dochodzi niewiedza - młodzież nie do końca rozumie, czym tak naprawdę jest demokracja. Nie zna też z własnego doświadczenia innych systemów władzy.
Skąd młodzi mają wiedzieć, że demokracja to coś innego niż głosowanie raz na cztery lata? Demokracji należy uczyć przez pokazywanie, jakie są jej skutki dla życia społecznego, i porównywanie tego z konsekwencjami innych systemów. Trzeba tak nauczyć demokracji, żeby można było przetrwać okresy, gdy pokazuje ona swoją najbardziej odrażającą twarz: kompromitację parlamentu, partii, rządu. Nawet najgorsze zachowania posłów nie zniechęcą wtedy młodych Polaków do demokracji - mówi Prof. Świda-Ziemba