Spięcie między Ungierem Macierewiczem w komisji

Spięcie między Markiem Ungierem a Antonim Macierewiczem przed sejmową komisją śledczą. Były prezydencki minister nie potrafił wyjaśnić posłowi, dlaczego prowadził rozmowy o udziale Jana Kulczyka w radzie nadzorczej PKN Orlen, mimo że ten oświadczył, że nie chce w niej zasiadać.

Chodzi o nocne spotkanie w Kancelarii Premiera w lutym 2002 roku, na które prezydent i premier zaprosili Kulczyka. Chcieli dowiedzieć się, czy prawdą jest, iż chce on być szefem rady nadzorczej płockiej spółki. Kulczyk zaprzeczył.

Marek Ungier potwierdził to przed komisją. Nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego po takiej deklaracji dzwonił do mecenasa Andrzeja Kratiuka i ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, pytając ich, jakie są możliwości objęcia przez Kulczyka funkcji szefa rady nadzorczej. Nie odpowiedział też, po co w nocy dzwonił po spotkaniu do prezesa PKN Orlen Zbigniewa Wróbla. Naciskany przez Macierewicza stwierdził, że chciał podtrzymać "atrakcyjność towarzyską".

Według Marka Ungiera nocne spotkanie Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera w Kancelarii Premiera było wcześniej umówione. W odpowiedzi przesłuchujący go wcześniej poseł Zbigniew Wassermann przytoczył wypowiedź prezydenta dla "Rzeczpospolitej", z której wynika, że wstąpił on do premiera podczas spaceru, a w holu spotkał czekającego Kulczyka. Ungier zeznał tymczasem, że Jan Kulczyk został wezwany na spotkanie po kilkudziesięciu minutach od jego rozpoczęcia.