Ministerstwo rolnictwa przygotowało właśnie projekt rozporządzenia do uchwalonej w maju ustawy dotyczącej podziału kwot połowowych w przyszłym roku.
Przyjęto w nim niespotykaną dotychczas tzw. metodę historyczną podziału. Zgodnie z nią rybacy, którzy w latach 2001-03 nie wyłowili 50-proc. przyznanego im limitu na dorsze, w praktyce nie będą mogli w 2005 r. łowić tego gatunku. W przeszłości wielkość przyznawanych kwot połowowych uzależniano wyłącznie od wielkości kutra.
- W 2001 r. nie mogłem wiedzieć, że ilość wyłowionych wtedy ryb zdecyduje, czy będę mógł łowić w 2005 r. To absurd! - oburza się Grzegorz Hałubek. Ten rybak z Ustki jest równocześnie szefem ogólnopolskiego komitetu protestacyjnego, w którego skład wchodzi 250 armatorów oraz indywidualnych rybaków z całego wybrzeża.
- W ubiegłym roku nie wyłowiłem połowy limitu na dorsza, bo łowiłem łososia, którego cena była lepsza - mówi Wiesław Szklany, rybak z Jastarni.
- Ograniczenie metody historycznej do trzech lat to urzędnicza dowolność. Bo dlaczego nie do pięciu albo dziesięciu? - mówi dr Zbigniew Godecki, prawnik, członek Komisji Prawa Morskiego PAN. - Wielu rybaków zarejestrowało się dopiero dwa lata temu, dostali licencję rybacką, a teraz nie dostaną limitu. Według mnie ta ustawa jest niezgodna z konstytucją.
Rybacy twierdzą, że jeśli rozporządzenie zacznie obowiązywać, doprowadzi do bankructwa cztery tysiące rodzin żyjących z rybołówstwa. Ministerstwo uważa, że pozwoli to przyznać limity połowowe tym rybakom, którzy od lat prowadzą ukierunkowane połowy dorszy oraz łososi i chcą to robić dalej.
- To błędne koło, bo jak ktoś nie dostanie teraz limitu, to za kilka lat znów go nie dostanie, bo przecież nie łowił. Oznacza to kompletną eliminację takiego rybaka - mówi Godecki.
W piątek kierowany przez Hałubka komitet wystąpi do sądu o zarejestrowanie Związku Rybaków Polskich. Do tego czasu do Trybunału Konstytucyjnego powinna również wpłynąć skarga rybaków dotycząca łamania ich konstytucyjnych praw.
Limity połowowe dla polskiej floty rybackiej są systematycznie zmniejszane. W 2001 roku nasi rybacy mogli wyłowić z Bałtyku 36 tys. ton dorszy. W 2002 - 22 tys. ton, rok temu - 16 tys., a w 2004 - 15 tys. Za tydzień Komisja Europejska zadecyduje o limitach dla państw bałtyckich na 2005 r. Nieoficjalnie mówi się o 9 tys. ton dla Polski.
Dla Gazety Wyborczej
Grzegorz Łukasiewicz
p.o. dyrektora Departamentu Rybołówstwa w MRiRW
Przyjęta przez nas metoda uporządkuje rynek. Nie będzie już dochodziło do sytuacji, w której ktoś blokuje przyznaną mu kwotę połowową, a w rzeczywistości nie zamierza z niej w ogóle skorzystać ze szkodą dla innych.