Antylichwiarski projekt na finiszu

Poselski projekt przepisów antylichwiarskich został znacznie złagodzony - dowiaduje się ?Gazeta?. Ale choć górny pułap odsetek od kredytów jest teraz dwukrotnie wyższy, bankowcy i tak nie pozostawiają na projekcie suchej nitki

Poselska walka z lichwą trwa już od kilku miesięcy. Parlamentarzyści SLD oraz PiS chcą wprowadzić ustawą górny pułap oprocentowania kredytów, by zlikwidować problem udzielania przez instytucje finansowe pożyczek na bardzo wysoki procent. I w ten sposób pomóc ludziom, którzy z powodu wysokich odsetek wpadli w pętlę kredytową. Z nieprecyzyjnych szacunków wynika, że w pętli zadłużenia jest teraz przynajmniej 750 tys. kredytobiorców.

Bankowcy od początku ostro krytykują pomysły ograniczania odsetek. Twierdzą, że w ten sposób co najmniej 2 mln najuboższych konsumentów zostanie pozbawionych dostępu do pożyczek.

Teraz 32 proc.

Z naszych informacji wynika, że pod wpływem ostrej krytyki świata finansów posłowie złagodzili nieco planowane przepisy. Pierwotnie planowali ograniczenie ceny kredytu do 125 proc. tzw. odsetek ustawowych ustalanych przez Radę Ministrów. Przy obecnym ich poziomie nielegalny byłby już każdy kredyt oprocentowany na ponad 16 proc. rocznie. To mniej, niż wynosi średnia cena kredytu gotówkowego lub zaciąganego w karcie kredytowej.

Posłowie zrezygnowali z drakońskiego ograniczenia opartego na odsetkach ustawowych, wprowadzając w zamian limit czterokrotności tzw. stopy kredytu lombardowego, ustalanej na każdym posiedzeniu przez Radę Polityki Pieniężnej i Narodowy Bank Polski. Obecnie wynosi ona 8 proc., co oznacza, że górna granica odsetek przesunęła się do ok. 32 proc. A w praktyce nawet nieco wyżej, bo posłowie wyłączyli z tego limitu wszelkie koszty kredytu, takie jak opłaty, prowizje, koszty ustanowienia zabezpieczeń.

W projekcie nie powinny już nastąpić poważniejsze zmiany. Posłowie sejmowej podkomisji zakończyli bowiem merytoryczną część prac nad nowym prawem.

- Pozostało tylko wyczyszczenie projektu z niezręczności językowych. Być może już dziś zatwierdzimy sprawozdanie i przekażemy projekt do właściwej komisji - potwierdziła nam wczoraj po południu Aldona Michalak, posłanka SLD, główna autorka ustawy antylichwiarskiej.

Posłowie zadowoleni, bankowcy mniej

Zdaniem Michalak nowe zasady ustalania, co jest lichwą, a co nie, powinny usatysfakcjonować bankowców.

- Oparcie maksymalnego oprocentowania na stopie lombardowej w żadnym wypadku nie dotknie banków, a co najwyżej - nieuczciwych pośredników finansowych oferujących lichwiarskie kredyty oprocentowane na kilkadziesiąt czy kilkaset procent rocznie - dodaje posłanka. I liczy na to, że komisje sejmowe ostatecznie zatwierdzą projekt jeszcze w tym roku, zaś w styczniu zajmie się nim cały Sejm.

Bankowcy nie podzielają jej zachwytu. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, uważa, że nowa wersja przepisów antylichwiarskich wcale nie jest lepsza od poprzedniej. - Nadal jesteśmy przeciwko administracyjnemu ograniczaniu ceny kredytu. Jest tylko kilka krajów, w których takie prawo obowiązuje, i w żadnym nie wygląda ono tak, jak proponują nasi posłowie -oburza się Pietraszkiewicz. Dodaje, że stopa lombardowa ustalana przez NBP nijak ma się do stopy rynkowej, na podstawie której ustala się granicę lichwy np. w Niemczech czy we Francji.

Pietraszkiewicz w rozmowie z "Gazetą" ostro skrytykował też inne pomysły posłów, którzy tak zmodyfikowali projekt przepisów, że objęli nim nie tylko banki i wszelkie instytucje pozabankowe (spółdzielcze SKOK-i, pośredników, firmy typu Provident), ale też np. przedsiębiorstwa udzielające swoim kontrahentom tzw. kredytów kupieckich, a nawet emitentów obligacji! - Jak można odgórnie ograniczać kredyt kupiecki czy oprocentowanie papierów dłużnych? Gdzie tu lichwa? - denerwuje się Pietraszkiewicz.

Niech zbadają skutki!

Posłanka Michalak nie chciała komentować miażdżącego stanowiska ZBP. W rozmowie z "Gazetą" zapewniła, że nowa wersja projektu została życzliwie przyjęta przez przedstawicieli poszczególnych banków. Jednak bankowcy, z którymi rozmawialiśmy, nie potwierdzają tego. - W sprawach związanych z prawem antylichwiarskim działamy tylko poprzez Związek - powiedział nam Marek Kłuciński, rzecznik PKO BP.

Bankowcy mogą mieć nadzieję, że projekt upadnie w Sejmie. Szef ZBP ostrzega, że nie ma w nim żadnych poważnych szacunków dotyczących skutków wprowadzenia ograniczenia odsetek. Z przedstawianego przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych raportu londyńskiego ośrodka badawczego Policis wynika, że w większości krajów przepisów antylichwiarskich w ogóle nie ma.

We Francji i w Niemczech granica, od której zaczyna się lichwa, jest uzależniona od średniego oprocentowania kredytów na rynku. Poza tym dla każdego rodzaju kredytu obowiązuje inny próg - im bardziej ryzykowny kredyt, tym wyższe dopuszczalne oprocentowanie.

Z raportu wynika też, że w krajach liberalnych, gdzie regulacje dotyczące lichwy są łagodniejsze (np. w USA, Wielkiej Brytanii), konsumenci mają dostęp do szerszego wachlarza pożyczek niż np. w Niemczech.