To bardzo zła decyzja prezydenta. Prezydentowi nie podoba się 50-proc. stawka PIT. Mówią o tym otwarcie jego współpracownicy. Skoro tak, to trzeba było przed końcem listopada zawetować nowelizację ustawy o PIT. Nie ma w niej przepisów, bez których podatnicy nie mogliby żyć. Jeśli zaś prezydent uważa inaczej, powinien przed końcem listopada podpisać nowelizację. Aleksander Kwaśniewski wielokrotnie stawał przed trudniejszymi wyborami. Dlaczego teraz się zawahał?
Jego decyzja, a właściwie jej brak, oznacza olbrzymi bałagan prawny. Na niespełna miesiąc przed rozpoczęciem nowego roku nie wiemy, jakie podatki będziemy płacić w przyszłym roku. Bardzo możliwe, że prezydent jednak podpisze ustawę. Czy i kiedy w takim razie zajmie się nią Trybunał Konstytucyjny? A jeśli prezydent zawetuje podatki, to czy jego weto będzie jeszcze próbował odrzucić parlament? Jaka będzie skala podatkowa? Co z ulgami, zwolnieniami, kosztami uzyskania przychodu?
Cofamy się do połowy lat 90. poprzedniego stulecia, kiedy czasami nawet po rozpoczęciu roku nie było wiadomo, jakie podatki zapłacimy. Złośliwi nazywają te czasy średniowieczem podatkowym. Wydawało się, że dzięki staraniom rzecznika praw obywatelskich i orzecznictwu Trybunału Konstytucyjnego te czasy odeszły bezpowrotnie w przeszłość. Otóż nie odeszły.