Komisja śledcza bagatelizuje fałszywkę

Posłowie sejmowej komisji śledczej bagatelizują znaczenie przysłania komisji sfałszowanego dokumentu Agencji Wywiadu.

W nieudolnie podrobionym dokumencie znalazły się informacje o rzekomych numerach kont polityków, na które miały wpływać łapówki za prywatyzację Rafinerii Gdańskiej. O zdemaskowaniu napisały największe polskie dzienniki.

Autorem notatki jest były funkcjonariusz komunistycznych służb specjalnych. Swoją notatkę przekazał też niektórym mediom, które się na nią powoływały.

Poseł komisji śledczej Konstanty Miodowicz z Platformy Obywatelskiej powiedział, że komisja musi być przygotowana na to, że będą do niej docierały podobne "rewelacje", bo istnienie komisji pobudza do działania różne osoby niezrównoważone psychiczne. Konstanty Miodowicz podkreślił, że komisja nie zajęła się na poważnie sfałszowanym dokumentem.

Były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski podkreśla, że dokument jest sfałszowany nieudolnie, a do tego napisany na maszynie, czego od kilku lat w Agencji Wywiadu się nie robi. Znalazł się nim jednak nagłówek skopiowany z innych dokumentów tego urzędu i podpis funkcjonariusza rzeczywiście pracującego w Agencji. Poseł SLD uważa, że sprawa powinna zająć się prokuratura tym bardziej, że znany jest autor fałszywki.

Sprawę bagatelizuje również Agencja Wywiadu, która nie widzi postaw do zajmowania się nieudolną fałszywką. Jak dowiedziała się IAR, Agencja nie zamierza w tej sprawie podejmować żadnych działań, ani zwracać się do prokuratury. Wywiad uznał "fałszywkę" za wyjątkowo nieudolną i bagatelizuje sprawę.

Po zapoznaniu się z dokumentem, który rzekomo miał powstać w Agencji, stwierdzono, że jest on z całą pewnością sfałszowany. Nie zawiera bowiem wszystkich stosownych sygnatur, a osoba, do której był skierowany od półtora roku pracowała już w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.