Sąd Najwyższy o złagodzeniu kary

Aby zasłużyć na łagodniejszą karę, trzeba naprawdę współpracować z prokuraturą, a nie pozorować współpracę - uznał wczoraj Sąd Najwyższy.

To zmiana stanowiska sądu w tej sprawie. Chodzi o art. 60 par. 3 kodeksu karnego, który nakazuje sądowi nadzwyczajnie złagodzić, a nawet zawiesić karę oskarżonemu, który ujawni prokuraturze istotne okoliczności przestępstwa oraz informacje o osobach uczestniczących w jego popełnieniu przestępstwa. Przepis wprowadzony w nowym kodeksie z 1997 r. sprawiał, że "sypanie" stawało się opłacalne. Wcześniejszy przepis jedynie zezwalał sądowi na złagodzenia kary dla "sypiącego", a więc nie dawał przestępcy żadnej gwarancji.

W lutym 1999 r. Sąd Najwyższy, odpowiadając na pytanie sądu sądzącego sprawę morderstwa dilerów Ery GSM orzekł, że nadzwyczajne złagodzenie należy się przestępcy także wtedy, kiedy "ujawni" prokuraturze czy policji także to, co one już wiedzą. Taką interpretację skrytykowało wielu prawników, bo oznaczała, że przestępcy mogą dostać łagodniejszy wyrok za pozorowanie współpracy. A przecież nie taki cel miał ten przepis.

Sąd Najwyższy jeszcze dwa razy zajmował się tym przepisem - w 2002 i 2003 r. - tym razem interpretując go odmiennie: że to, co przestępca "ujawni" ma być nowe i istotne dla sprawy. Jednak były to wszystko interpretacje wydane przez składy trzech sędziów, a więc nie miały najwyższego znaczenia. A orzecznictwo sądów nadal było różne.

Dlatego I prezes Sądu Najwyższego zadał pytanie składowi siedmiu sędziów, którego interpretacja prawa ma najwyższy autorytet. Wczoraj ten skład orzekł, że "ujawni" oznacza przekazanie przez sprawcę wiadomości dotychczas temu organowi nieznanych lub takich, które według wiedzy sprawcy są temu organowi nieznane.

Orzeczenia SN nie mają wprawdzie mocy powszechnie obowiązującej, ale w praktyce są jako takie traktowane przez sądy.