Utwory sponsorowane w amerykańskich stacjach radiowych?

Globalne koncerny fonograficzne łamią prawo płacąc za puszczanie utworów ich wykonawców w stacjach radiowych - podejrzewa prokurator generalny stanu Nowy Jork

We wrześniu jeden z najważniejszych prokuratorów w USA Eliot Spitzer, pod którego jurysdykcją znajdują się wszystkie spółki notowane na nowojorskich giełdach NYSE i NASDAQ, zwrócił się do czwórki wielkich koncernów fonograficznych z prośbą o informacje i dokumenty na ten temat. Spitzer podejrzewa, że Warner Music, EMI Group, Universal Music i Sony BMG nielegalnie kupują czas radiowy przez specjalnych pośredników, którym płacą jako niezależnym konsultantom. Skala zjawiska nie jest znana, ale wartość łapówek za puszczanie promowanych utworów w najlepszym czasie antenowych szacuje się na co najmniej kilkadziesiąt milionów dolarów - doniósł piątkowy dziennik "The New York Times".

W USA istnieje grupa tzw. niezależnych promotorów, którzy pośredniczą między koncernami a stacjami radiowymi. Ich istnienie wyszło na jaw już w latach 50. Branżą muzyczną w USA wstrząsnął wówczas gigantyczny skandal, gdy okazało się, że przeboje windowane są na listach dzięki częstszej obecności w eterze. Aby być częściej granym wystarczyło odpowiednio zapłacić stacjom. W latach 60. powstało prawo (tzw. payola law), które miało uniemożliwić podobne praktyki. Jeśli stacja bierze pieniądze za sponsorowaną emisję musi powiadomić o tym słuchaczy. Mechanizm ten jest podobny do tzw. artykułów sponsorowanych, których publikacja w większości krajów jest zabroniona, chyba że wydawca umieści obok stosowną informację na ten temat.

Zdaniem prokuratury i dziennikarzy "The New York Times" zjawisko to nigdy nie zanikło. Pośrednicy zarabiają od 20 do 300 tys. dol. rocznie w zależności od stacji i koncernu dla którego pracują - twierdzi "The Wall Street Journal". Znaczenie pośredników miało osłabnąć wraz z deregulacją rynku radiowego w 1996 r. Powstały wówczas duże grupy radiowe, które były na tyle silne, aby negocjować zasady sponsoringu z koncernami. Zaczęły więc licencjonować pośredników, wyciskając z koncernów więcej pieniędzy. Koszty ich utrzymania rosły, a wpływ na nadawanie utworów spadał. W 2002 r. organizacja zrzeszająca firmy fonograficzne RIAA wezwała do zaostrzenia payola law. Jedne z największych w USA sieci radiowych - Cox Radio i Clear Channel Communications zapowiedziały, że nie przedłużą umów z promotorami.

Nie wiadomo w jakim stopniu praktyki te są obecne na innych rynkach poza USA. W większości krajów sformatowane stacje radiowe puszczają jednak głównie wykonawców z największych wytwórni fonograficznych. Artyści z mniejszych, niezależnych wytwórni rzadko przebijają się na antenę.