Od wczoraj w zakładzie trwa referendum, w którym załoga ma się wypowiedzieć na temat pakietu inwestycyjnego zaproponowanego przez związki zawodowe. Jak zaznacza szef zakładowej "S" Grzegorz Majchrzak, chodzi o to, by w momencie siadania do rozmów z inwestorem być przygotowanym do negocjacji.
- Najważniejsze są dla nas gwarancje zatrudnienia, które określiliśmy na 24 miesiące - mówi Majchrzak. Dodaje, że dla załogi ważne jest również, by sprzedano cały zakład, a nie tylko część produkcyjną, a także, by inwestor był wiarygodny. - To małe piwo sprzedać taki zakład jak nasz, ale sztuka jest oddać go w dobre ręce - podkreśla.
Syndyk spółki Elżbieta Kosewska-Kędzior potwierdza, że trwają rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami. - Nie są to inwestorzy branżowi, ale finansowi - mówi. - Pod koniec listopada przedstawię kandydaturę sędziemu komisarzowi, który wraz z radą wierzycieli podejmie decyzję - mówi Kosewska-Kędzior.
Nowy inwestor miałby przejąć Wagon ponad rok po strajkach, które wstrząsnęły fabryką i doprowadziły do upadłości. To dzięki temu udało się pozbawić władzy w spółce słowackich właścicieli oskarżanych o wyprowadzenie z zakładu ponad 11 mln zł. Do prób sprzedaży dochodziło już kilkakrotnie, ale mimo pewnego zainteresowania ze strony potencjalnych inwestorów do transakcji nie doszło. Cena Wagonu wynikająca z wyceny rzeczoznawcy wynosi 49 mln zł. - Zgodę na tę cenę wyraził sędzia komisarz i rada wierzycieli - zaznacza syndyk. Jest to cena za cały zakład. Wagon zatrudnia dziś 1280 osób w części produkcyjnej i 450 w spółkach-córkach.