Inspektorzy tej organizacji razem z policją kontrolują restauracje, kawiarnie, puby, zakłady fryzjerskie i sklepy. Jeśli gdzieś usłyszą muzykę - choćby płynącą z radia lub telewizora - a właściciel nie ma licencji ZAiKS-u, to zgłaszają prokuratorowi popełnienie przestępstwa i czekają na proces karny.
Taki los spotkał także Konrada Chochołowskiego, który przed dwoma laty był kierownikiem greckiej restauracji w centrum Krakowa. Po wizycie kontrolerów ZAiKS-u prokuratura oskarżyła go, że "bez wymaganej zgody" rozpowszechniał publicznie "utwory słowno-muzyczne w postaci klasyki greckiej Suliko i Grega Zorby" (pisownia oryginalna). Choć był tylko kierownikiem restauracji, a nie jej właścicielem, stanął przed sądem. Prokurator uznał, że to kierownik odpowiada za to, co się dzieje w lokalu. Chochołowski bronił się, że odtwarzał jedynie na kasetach magnetofonowych muzykę ludową przegraną z płyt, które z Grecji przywiózł właściciel. Jesienią zeszłego roku proces zakończył się wygraną ZAiKS-u. Sąd postanowił jednak sprawę warunkowo umorzyć na rok, dodatkowo Chochołowski miał zapłacić 800 zł na rzecz PCK.
Chochołowski postanowił walczyć i wygrał. W ostatnią środę przed Sądem Okręgowym w Krakowie zapadł wyrok uniewinniający.
Radca prawny Dorota Obora, która reprezentowała ZAiKS, tłumaczy, że sąd nie znalazł jednoznacznych dowodów na winę byłego kierownika restauracji. - Nie udało się udowodnić, w jakich konkretnie dniach w tej restauracji była rozpowszechniania muzyka bez zezwolenia - wyjaśnia.
- To pierwszy w Polsce proces o rozpowszechnianie muzyki w miejscach publicznych, który przegraliśmy - przyznaje Andrzej Krokowski, dyrektor okręgowy ZAiKS-u w Krakowie. Zapowiada odwołanie od wyroku.
Także Konrad Chochołowski zamierza nadal procesować się z ZAiKS-em, tym razem o odszkodowanie. Właściciel restauracji zwolnił go, bojąc się kłopotów, a potem nikt nie chciał zatrudnić człowieka, na którym ciążyła sprawa karna.