Na razie ostrzeżenie dla Jukosu

Trzy miesiące na usunięcie nieprawidłowości, bo inaczej stracicie ponad 20 licencji na wydobycie ropy ze złóż nad syberyjskim Obem - takie ostrzeżenie dostał w piątek Jukos

Royjskiego giganta naftowego ostrzegło w tej sprawie ministerstwo surowców naturalnych. Wszystkie nieprawidłowości wykryto w największych zakładach wydobywczych Jukosu w Nieftiejugańsku, które dostarczają ok. 60 proc. produkcji firmy. Problem w tym, że zakłady te wkrótce pojdą pod młotek w zamian za zaległe podatki Jukosu. Na razie firma winna jest fiskusowi ponad 7 mld dol. za lata 2000-2001 i prawdopodobnie na tym nie skończą się jej kłopoty.

Ewentualne odebranie licencji na wydobycie ropy zakładom w Nieftiejugańsku znacznie obniży ich wartość i prawdopodobnie właśnie o to chodzi władzom, które chcą sprzedać majątek Jukosu jednej z państwowych firm energetycznych. Na razie żadna z nich nie ma jednak tyle pieniędzy, by zapłacić za ich realną wartość.

Pretensje ministerstwa surowców naturalnych dotyczą przede wszystkim nieprzestrzegania standardów ekologicznych, ale także kwestii podatków odprowadzonych z każdego złoża. W zeszłym tygodniu sąd arbitrażowy przyznał, że zakłady w Nieftiejugański winne są państwu 1 mld dol. za zaległe podatki. Jukos twierdzi, że korzystał z ulg podatkowych w majestacie prawa, tak samo jak wiele innych spółek rosyjskich. Władze upierają się, że Jukos nie miał prawa prowadzić rozliczeń przez regiony objęte preferenyjnymi stawkami podatkowymi, bo nie inwestował w nie swoich zysków, co było warunkiem skorzystania z ulg.