Indiana Jones z MSZ

Polscy dyplomaci odzyskali kolejne bezcenne dzieła sztuki zagrabione podczas II wojny

Lepsze prezenty na urodziny trudno sobie wyobrazić. Lada dzień do Krakowa wrócą dzieła Jana Matejki. Rysunki i obraz Matki Boskiej pędzla autora "Bitwy pod Grunwaldem" zaginęły po wojnie. Odnalazły się dopiero teraz - w Stanach Zjednoczonych. Wrócą również zrabowane podczas wojny XVIII-wieczny portret mężczyzny anonimowego autora oraz średniowieczne manuskrypty żydowskie.

Odzyskaniem wszystkich zabytków zajmuje się działający w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zespół do spraw rewindykacji dóbr kultury straconych podczas II wojny. Właśnie mija pięć lat od chwili, gdy ówczesny szef polskiej dyplomacji Bronisław Geremek powołał zespół.

Od początku na jego czele stoi Wojciech Kowalski, profesor prawa z Uniwersytetu Śląskiego. Restytucją dzieł sztuki zainteresował się niedługo po studiach, pod koniec lat 70. - Dlaczego? Bo sam jestem kolekcjonerem - tłumaczy. Problem zrabowanych zabytków pochłonął profesora. Zaczął publikować na ten temat prace naukowe, napisał parę książek. Jednak w praktyce mógł się zająć tym problemem dopiero po 1989 r. - Wcześniej się nie dało. Takie były czasy - mówi.

Choć profesor ma do pomocy zaledwie jedną osobę, ma się czym pochwalić. Tylko w ostatnim czasie udało im się odzyskać aż siedem zabytków - głównie obrazów.

Ich działania bardziej przypominają pracę detektywów lub poszukiwaczy w rodzaju Indiany Jonesa czy Pana Samochodzika niż dyplomatów. Jednak profesor Kowalski obrusza się, gdy ktoś używa takich porównań. - Od Pana Samochodzika różni mnie chociażby to, że nie mam samochodu - zaznacza dyplomata.

Odzyskanie jednego dzieła zajmuje co najmniej kilka miesięcy. Zaczyna się od żmudnych poszukiwań. - Przeglądamy zasoby internetu, czytamy katalogi domów aukcyjnych i muzeów na całym świecie - opowiada Kowalski. Dobre efekty przynoszą metody mniej formalne. - Pomagają mi moi zagraniczni przyjaciele, odwiedzam też wiele muzeów i rozmawiam z kustoszami. Niekiedy przy piwie potrafią sobie różne rzeczy przypomnieć - śmieje się profesor.

- Gdy dostaniemy informację, że obiekt może pochodzić z Polski, oficjalnie występujemy o jego zwrot. Musimy wtedy przedstawić dokumenty potwierdzające nasze prawa do danego dzieła - tłumaczy.

Często dyplomatów wyręcza szczęście. Tak było w przypadku odzyskanego właśnie portretu. - Po prostu uczciwy posiadacz przyniósł go do naszego konsulatu w Kolonii z informacją, że obraz wywieziono z Warszawy w 1944 r. - mówi dyplomata. Czasem kogoś ruszy sumienie. Pewna Niemka sama zwróciła księgi sądowe z XV w., gdy dowiedziała się, że ojciec - sędzia nazistowskiego sądu - wywiózł je, uciekając z Krakowa.

- Pracy mamy na wiele lat. Na liście skarbów sztuki zaginionych podczas wojny jest ok. 60 tys. pozycji! Wszystkich nie uda się odzyskać, ale trzeba się starać, żeby dla wszystkich było jasne, iż po grabieży zawsze przychodzi czas zwrotu - mówi profesor.