Czy Biedronka fałszowała dokumentację

Śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów elbląskiej Biedronki nie może się skończyć, bo portugalski właściciel sklepu utrudnia pracę prokuratorom

Śledczy z Elbląga wyjaśniają, czy w latach 2001-03 poświadczano nieprawdę w ewidencji czasu pracy w sklepie, a przy okazji, czy uporczywie naruszano tam prawa pracownicze. Oficjalnie osoby zatrudnione na trzy czwarte etatu miały sześciogodzinny dzień pracy. W rzeczywistości pracowały znacznie dłużej, nawet po kilkanaście godzin.

We wtorek była kierowniczka sklepu wygrała przed sądem 35 tys. zł odszkodowania właśnie za niepłacone latami nadgodziny. Poszkodowani pracownicy i kontrahenci Biedronki zapowiadają lawinę pozwów przeciwko firmie Jerónimo Martins Dystrybucja, właścicielowi sieci.

Prokuratorskie śledztwo wszczęto po doniesieniu Państwowej Inspekcji Pracy, która kontrolowała sklep. - Przesłuchaliśmy już większość świadków - mówi wiceszefowa elbląskiej prokuratury Jolanta Rudzińska. - Portugalski właściciel Biedronki utrudnia nam jednak postępowanie. Nie możemy doprosić się całej dokumentacji, m.in. listy obecności pracowników sklepu. Zastanawiamy się, czy nie wystąpić o jej ukaranie za utrudnianie śledztwa.