W Szczecinie spotkali się w miniony weekend psychiatrzy sądowi z Polski, Niemiec, Ukrainy i Szwajcarii. Porównywali sytuację biegłych w tych krajach. Uznali, że w najgorszej są Polacy, bo prawo nie zapewnia im wystarczającej ochrony przed agresją przestępców, którym biegli wystawiają opinie.
- Prawo nas nie chroni nawet wtedy, gdy - tak jak ostatnio podczas procesu gangu w Szczecinie - byliśmy atakowani i obrażani już na sali sądowej. Sąd złożył zawiadomienie do prokuratury, a ta umorzyła sprawę, bo uznała, że to nie przestępstwo, tylko prywatna sprawa biegłego - opowiadał dr Jerzy Pobocha, przewodniczący zarządu Naukowej Sekcji Psychiatrii Sądowej Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Zdaniem uczestników konferencji biegłym pomogłoby przyznanie statusu funkcjonariusza publicznego.
Psychiatrzy skrytykowali przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości projekt ustawy o biegłych - od kandydatów nie wymaga on ani rekomendacji, ani znajomości elementów prawa dowodowego, nie przewiduje też okresowej kontroli jakości i kompetencji. Biegli zaoferowali pomoc ministrowi w pracach nad ustawą.
Uczestnicy konferencji narzekali, że psychiatrzy, medycy sądowi oraz geodeci są wyceniani inaczej niż biegli pozostałych dyscyplin - "od sztuki", a nie stosownie do nakładu pracy. - To krzywdzące. Wystąpimy o zmianę przepisów do rzecznika praw obywatelskich oraz Trybunału Konstytucyjnego - postanowili.