Formuła 1 w Polsce

Formuła 1 na świecie jest superbiznesem, w Polsce na razie tylko marzeniem o wielkich pieniądzach. Choć nie brakuje u nas śmiałków, którzy próbują na Formule naprawdę zarobić.

Wyścigi bolidów Polacy mogą od pół roku oglądać w TV 4. Sponsorzy jednego z zespołów Formuły, czyli Allianz, BMW oraz HP zaczynają edukować odbiorców, zamieszczając całostronicowe ogłoszenia w prasie ogólnopolskiej. Do Formuły 1 w swoich reklamach prasowych odwołuje się także Fiat. Fani tego sportu mają swój magazyn i sklep z gadżetami. Ale czy to wystarczy, żeby zawojować Polskę?

F1 - to pasja

Pierwszy w Polsce sklep z gadżetami Formuły 1 działa od początku września. Marcin Ratyński, prezes firmy Investeam-SK prowadzącej F1 Shop, podkreśla, że to "nie jest jeszcze biznes". - To przymiarka do czegoś poważniejszego. Próba wysondowania popytu na ten sport i zarazem jego promocja - powiedział nam Ratyński. Ten etap ma trwać "co najmniej do końca tego roku". Najdroższa pozycja w asortymencie to zegarek kosztujący 2,3 tys. zł. Najtańsze są breloczki po 30 zł. Na wszystkich rzeczach sprzedawanych w sklepie widnieje logo dwóch zespołów Formuły 1 - BMW Williams oraz Ferrari. Na razie klienci nie palą się do drogich gadżetów, a najlepiej sprzedają się rzeczy w cenie poniżej 250 zł.

- Jeśli się nie uda, to trudno. To nie jest dla nas być albo nie być. F1 Shop jest wynikiem naszej pasji, bo dla wszystkich czterech udziałowców Investeam-SK Formuła 1 jest sportem numer jeden - mówi Marcin Ratyński i dodaje, że jego firma prowadzi kilka innych przedsięwzięć, m.in. w branży budowlanej i wydawniczej.

- Wiedziałem o planach wprowadzenia Formuły do jednej z prywatnych stacji telewizyjnych w Polsce. Czytam brytyjski "F1 Racing" od wielu lat, więc zadzwoniłem do wydawnictwa Haymarket i powiedziałem, że chciałbym wydawać takie pismo w Polsce - mówi Grzegorz Możdżyński, były szef działu marketingu firmy Nokia, a dziś założyciel i redaktor naczelny polskiej edycji miesięcznika "F1 Racing".

Po tygodniu rozmów podpisał umowę licencyjną z brytyjskim wydawnictwem i w maju pismo pojawiło się w naszych kioskach. Polski magazyn o Formule 1 ma za 14,95 zł dawać fanom to, czego nigdy nie znajdą w telewizji ani w internecie. Na razie jednak miłośników tego sportu nie jest dużo. Według danych wydawcy pierwszy numer sprzedał się w ok. 3 tys. egzemplarzy, drugi - w 4 tys. Spółka Publikacje wydająca "F1 Racing" chce zamknąć ten rok sprzedażą na poziomie 10 tys. egzemplarzy. Szacuje ona, że docelowo może znaleźć czytelników na blisko 20-30 tys. egz. magazynu "o takiej tematyce i jakości".

Żaden z przedsiębiorców nie chce ujawnić, ile musiał zainwestować w swoje pomysły związane z Formułą 1.

egzotyka

Z całą pewnością były to znacznie mniejsze pieniądze niż te, które wyłożyła na zakup praw do transmisji Formuły w TV 4 trójka sponsorów - BMW, Allianz oraz HP. Według naszych nieoficjalnych informacji firmy te zapłaciły ok. 600 tys. dolarów za to, żeby móc reklamować się przy tych legendarnych wyścigach w polskiej telewizji. Maciej Stec, dyrektor zarządzający spółką Polsat Media, handlującej czasem antenowym Polsatu, TV 4 oraz TV Puls nie chciał potwierdzić naszych informacji.

Choć "czwórka" pokazuje zmagania kierowców Formuły 1 od ponad pół roku, nasi rozmówcy przyznają zgodnie: świadomość tego sportu w Polsce jest bardzo niska. - Po raz ostatni Polacy mogli go oglądać w naziemnej telewizji ogólnopolskiej dziesięć lat temu - mówi Grzegorz Możdżyński. Zaznacza on, że w tym czasie w działach marketingu firm zdążyło wykształcić się pokolenie menedżerów, na których Formuła 1 nie robi wrażenia.

Bardzo często globalne koncerny sponsorujące wyścigi kompletnie nie eksponują tego faktu w Polsce. Według nieoficjalnych szacunków Shell wydaje 35 mln dolarów rocznie na ekspozycję swojej marki w Formule 1, ale nie informuje o tym swoich polskich konsumentów. Podobnie "uśpiona" jest Toyota utrzymująca własny team. Szacuje się, że wydaje ona na ten cel kilkaset milionów dolarów rocznie, ale w polskich reklamach tej marki motyw Formuły 1 praktycznie nie istnieje.

- Transmisje w TV 4 mają niewielki zasięg techniczny, a sklep F1 Shop działa tylko w jednym mieście. Ponadto Polska nie ma ani toru, ani kierowcy Formuły 1. Dlatego w naszej strategii marketingowej na razie nie ma tego sportu - mówi Krzysztof Prus z działu marketingu Toyota Motor Poland. I dodaje, że "w bliżej nieokreślonej przyszłości to może się zmienić, bo po to Toyota założyła team i uczy się ścigać".

Inaczej sytuacja wygląda u naszych sąsiadów Węgrów. - Oni mają własny tor i dlatego ten sport wywołuje tam prawdziwe emocje. A reklamy Toyoty odwołują się do Formuły 1, bo ludzie chodzą na wyścigi i znają zespoły, kierowców i samochody - wyjaśnia Maciej Stec, dyrektor zarządzający Polsat Media, biura sprzedaży Polsatu, TV4 i TV Puls.

i biznes

Brytyjski tygodnik "The Economist" szacuje, że przychody organizatorów Formuły 1 ze sprzedaży praw do transmisji stacjom telewizyjnym oraz sprzedaży licencji na używanie marki sięgają ok. 800 mln dolarów rocznie. Do tego dochodzą pieniądze ze sprzedaży biletów i wpływy od sponsorów.

W Polsce - według danych AGB Polska - dotychczasowe wpływy z reklam emitowanych przy wyścigach bolidów w TV 4 wyniosły 1,1 mln zł. Są to jednak dane brutto, nieuwzględniające rabatów i upustów, ale przedstawiciele stacji nie rozpaczają. - Jesteśmy zadowoleni z Formuły 1. Te transmisje są jednym z liderów w ramówce, pod względem udziału w rynku. W czasie nadawania wyścigów TV 4 ma 4-5 proc. rynku. Zrealizowaliśmy swoje cele - przekonuje Stec. Według niego dziś ten sport w TV 4 dorobił się już 300-350 tys. stałych widzów. - Co ważne, jest to widownia bardzo droga - wykształceni mężczyźni z większych miast, dobrze uposażeni, na kierowniczych stanowiskach - mówi szef Polsat Media.

Mówi prof. Andrzej Sznajder, kierownik podyplomowego studium marketingu sportu na SGH

Jako produkt sport składa się z kilku części: widowiska oglądanego na stadionie, z jego przekazu telewizyjnego (lub internetowego) oraz z dodatkowych elementów, jak np. stroje, gadżety klubowe, pisma itd. W tym sensie Formuła 1 w Polsce to głównie przekaz telewizyjny. Ponadto w wyścigach samochodowych Formuły 1 Polacy nie startują, a popularność tego sportu ustępuje np. piłce nożnej czy lekkiej atletyce, więc marketingowa atrakcyjność F1 jest mniejsza.

W przypadku sportu działania marketingowe kierowane są do: fanów danej dyscypliny, kibiców klubu, fanów gwiazd oraz widzów towarzyskich i okazjonalnych. Najważniejsi są fani danej dyscypliny i widzowie. Jeśli w Polsce nie ma toru wyścigowego Formuły 1, to do istotnych segmentów nabywców tego produktu nie można dotrzeć. Dużo lepsze warunki dla marketingowego wykorzystania Formuły są na Węgrzech, gdzie zbudowano Hungaroring.