Kolejna sądowa przegrana Rywina

Lew Rywin znowu przegrał w sądzie. Tym razem poszło o samowolnie zbudowany mostek w Konstancinie. Czy Rywin go rozbierze czy odwoła się do NSA?

Trzy lata temu wynajęci przez Rywina robotnicy zwęzili koryto przepływającej przez jego działkę w podwarszawskim Konstancinie rzeki Małej, kamieniami wyłożyli brzegi i przerzucili nad nią kapitański mostek. Budowa zakończyła się, zanim Rywin uzyskał tzw. pozwolenie wodno-prawne. W liście do szefa oddziału Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych tłumaczył się, że ekipa budowlana chciała mu w ten sposób sprawić niespodziankę, i zachwalał estetykę mostka i kamiennego koryta, z której wszyscy mogą być "zadowoleni i dumni".

Urzędnicy starosty uznali jednak, że to samowolka, i nakazali rozbiórkę. Stwierdzili, że rzeka jest za mocno zwężona, przez co zagraża podtopieniem m.in. pobliskiemu kościołowi. - Rywin chciał zrobić bajer, by pokazać go swoim gościom. Ale nie ma to nic wspólnego ze sztuką inżynieryjną - mówi pracownik piaseczyńskiej melioracji.

Nakaz rozbiórki unieważnili jednak urzędnicy wojewody mazowieckiego Leszka Mizielińskiego (SLD), uznając, że starosta nie ma prawa rozbierać budowli wodnych.

We wtorek wojewódzki sąd administracyjny uznał decyzję wojewody za "niezrozumiałą" i ją uchylił. - Wykonano coś bez decyzji, to należy to rozebrać. Sąd w pełni akceptuje decyzję starosty. Tak powinny działać urzędy - uzasadniał twardo sędzia Wojciech Mazur.

Wyrok jest nieprawomocny. Rywin może jeszcze złożyć kasację do NSA.