Wilczyńska jest już czwartą kadencję posłem związanym ze środowiskiem SLD. W maju przeszła do UP, bo tej partii brakowało jednej osoby do wymaganej liczby 15 posłów, by mieć klub w Sejmie. - Powiedziała mi, że może pomóc UP. Dobrze Zosiu, ale pamiętaj, że masz drzwi otwarte - tak wspomina moment tego odejścia Wacław Martyniuk, sekretarz klubu SLD. W piątek Wilczyńska wróciła do SLD.
Jeden z posłów SLD sądzi, że ten ruch ma uświadomić UP, że jest partią wirtualną i że nawet w Sejmie nie ma zaplecza. Inny polityk SLD w rozmowie z "Gazetą" przypomina sobie antyeseldowskie wypowiedzi polityków UP. - Skoro UP twierdzi, że nie jest z nami w koalicji, lecz tylko popiera razem z nami rząd Marka Belki, to .... - mówi ten poseł SLD, zawieszając głos.
Rzeczywiście, szefowa UP Izabela Jaruga-Nowacka sądzi, że jej partia straciła na koalicji z SLD i że ta koalicja minęła wraz z rządem Leszka Millera. Teraz UP rozgląda się za koalicją z lewicą pozaparlamentarną, np. alterglobalistami. - Rozumiem, że w kiedy UP obrała bardziej samodzielną drogę, to poseł Wilczyńska może czuć się niekomfortowo - mówi Jaruga-Nowacka.
W Sejmie jest w tej chwili aż 36 posłów niezrzeszonych. Z nich próbuje ulepić klub Roman Jagieliński. Słychać, że i Unia Pracy liczy na któregoś z tych posłów.