Majka rodzi za tydzień. - To będzie nasze drugie dziecko, już raz przez to przechodziłam, więc wiem, czego mogę się spodziewać - opowiada o ciąży i spodziewanym porodzie. Ze zdenerwowania jednak połamała cienkopis. Marek, jej mąż, próbuje ją uspokajać, choć i on rzuca na lewo i prawo gromy. Godzinę wcześniej wyszli od lekarza, to ta wizyta tak ich zdenerwowała. - Źle się czuję, naprawdę. Z pierwszą ciążą chodziłam do ostatniego dnia do pracy. Teraz ledwo mogę na nogach ustać, więc poszłam do ginekologa po zwolnienie, a on mi odmówił! Powiedział, że teraz to powinnam iść na urlop macierzyński, a nie na zwolnienie - denerwuje się.
Rzeczywiście, kodeks pracy pozwala kobietom iść na urlop macierzyński już na dwa tygodnie przed porodem. W rzeczywistości, mało która z przyszłych matek się na to decyduje, bo oznacza to krótszy urlop już po urodzeniu dziecka. Coraz częściej jednak kobiety narzekają, że są do tego zmuszane!
Przez ZUS - bo niektóre oddziały ostatnie dwa tygodnie zwolnienia lekarskiego automatycznie traktują jako urlop macierzyński, i lekarzy - bo nie brakuje takich, którzy nie chcą narażać się ZUS-owi i nie wypisują zwolnień na ostatnie dni przed porodem.
- Dostałam zwolnienie lekarskie do dnia porodu. Nie mogłam sama zgłosić się do ZUS i poprosiłam męża. Oddzwonił zdenerwowany i powiedział, że nie mam prawa do zwolnienia. Wydarła się na niego pani w okienku i kazała zabrać zwolnienie i brać urlop macierzyński - opowiada Jola spod Bydgoszczy, matka półrocznej Dominiki.
Sygnały o takich przypadkach trafiają do nas z całej Polski. Skargi zapełniają internetowe fora dla matek, rozdzwoniły się telefony w organizacjach kobiecych, choćby w Fundacji Rodzić po Ludzku.
Dla Ministerstwa Polityki Społecznej wszystko jest oczywiste! - Urlop macierzyński to nie choroba i odwrotnie. Kobieta ma prawo do zwolnienia lekarskiego od lekarza każdej specjalności i ani ZUS, ani lekarze nie mogą jej tego zabraniać - mówi Wacław Konewko z ministerstwa.
Skąd więc inne decyzje ZUS? - Bo co oddział to inna polityka. Pewnie gdzieś w Polsce zapadło kilka takich decyzji i fama poszła w kraj. Z drugiej strony słyszałem, że niektórzy kontrolerzy sztorcują tych lekarzy, którzy wypisują za dużo zwolnień kobietom w ciąży, więc pewnie niektórzy się przestraszyli i nie chcą ich wypisywać i wysyłają na macierzyńskie - przyznaje anonimowo jeden z pracowników ZUS.